Pomimo szumnych zapowiedzi rządu Siły Obronne Nowej Zelandii zmagają się z coraz liczniejszymi problemami. Budżet pozostaje na mniej więcej stałym poziomie, programy modernizacyjne ulegają ciągłym opóźnieniom, brak tez nowych założeń polityki obronnej.

Deklaracje z roku 2014 mówiły o przyznaniu większych pieniędzy siłom zbrojnym, zwiększeniu ich liczebności i szerszego zaangażowania lokalnego przemysłu w programy zbrojeniowe. Budżet resortu obrony na rok fiskalny 2016/17 wynosi 3,17 miliarda dolarów nowozelandzkich (2,2 miliarda USD), co oznacza niewielki wzrost w stosunku do poprzednich „chudych” lat. Co ciekawe, proporcjonalnie najbardziej wzrósł budżet wywiadu wojskowego, aż o jedną czwartą.

Pomimo zastąpienia śmigłowców pokładowych SH-2G(NZ) nowymi SH-2G(I),  nie ruszył program pozyskania następców dobiegających trzydziestki fregat typu ANZAC. Podobnie nieciekawie wygląda sytuacja w lotnictwie, C-130H i P-3k2 dobiegają już swoich resursów i trzeba zastąpić je nowszymi maszynami. Ciągle nie rozpoczęto także procedury pozyskania nowoczesnych dronów.

Kolejnym powodem do frustracji jest opóźnienie publikacji Białej Księgi. W 2010 ukazał się ostatni taki dokument, a następne miały pojawiać się co pięć lat. Biała Księga 2015 ciągle się nie ukazała i nie wiadomo kiedy to nastąpi. W połowie maja bieżącego roku ministerstwo obrony mówiło o „najbliższych tygodniach”.

(defensenews.com, fot. New Zealand Defence Force)