Inżynier Lockheeda Stu Rabinowitz poinformował władze, że koncern wiedział, że jego nowe radio zamontowane w kutrach Straży Wybrzeża nie działa tak, jak powinno. Lockheed przyznał się do winy i zawarł z rządem ugodę, w której ramach zapłaci 2,2 miliona dolarów kary i na swój koszt doprowadzi radia do wymaganego standardu, co powinno kosztować również około 2,2 miliona dolarów.
Radio Frequency Distribution System miał mieć możliwość jednoczesnego transmitowania i odbierania kilkunastu różnych sygnałów radiowych bez zakłóceń. Jednak urządzenia zamontowane w siedmiu kutrach typu Legend nie spełniały tych oczekiwań. Dwie kolejne jednostki są w trakcie budowy.
Rabinowitz był inżynierem Lockheeda i pracował przy tym projekcie. Zlecono mu inspekcję systemu, kiedy Straż Wybrzeża zgłosiła producentowi nieprawidłowości w działaniu. Wystąpiły problemy z odbieraniem komunikacji ze śmigłowca, który miał lądować na okręcie w czasie wysyłania innych wiadomości przez kuter. Rabinowitz zbadał system, potwierdził nieprawidłowości i zgłosił to przełożonym. Ci jednak zamietli sprawę pod dywan, inżynier zgłosił więc sprawę władzom.
Za swoją postawę Rabinowitz otrzyma 990 tysięcy dolarów, ale nie będzie już mógł pracować dla Lockheeda. Koncern nie skomentował całej sytuacji. Jego postawa w sprawie jest dziwna, ponieważ koszty naprawy wadliwych urządzeń są w skali działalności Lockheeda marginalne, a reagując na skargi, zaoszczędziłby sobie wielu kłopotów.
Zobacz też: Filipińska marynarka przejmie kuter Straży Wybrzeża
(breakingdefense.com)