Bez reklamy, dziennikarzy i oficjalnych komunikatów – tak rozpoczęły się zapowiadane od dawna próby porównawcze myśliwców F-35 Lightning II i szturmowców A-10 Thunderbolt II w roli maszyn bliskiego wsparcia pola walki. Wedle nieoficjalnych informacji testy rozpoczęły się 5 lipca i miały trwać do 12 lipca, z czego tylko na cztery dni zaplanowano wykonywanie lotów nad poligonami.

O rozpoczęciu porównania doniosła 10 lipca strona internetowa Project On Government Oversight (POGO), powołując się na dobrze poinformowane źródła, pragnące jednak pozostać anonimowymi z obawy przed represjami. Zdaniem dziennikarza serwisu, Dana Graziera, testy zaplanowano w sposób preferujący F-35, dyskryminujący A-10 i utrudniający gromadzenie obiektywnych danych.

Do ataków przy użyciu ostrego uzbrojenia przewidziano pojazdy i kontenery rozlokowane w kontrastowym, pustynnym i płaskim terenie – widoczne nawet z map Google – jakoby po to, by nie narażać na porażkę szybko starzejących się systemów celowniczych F-35. Nienaturalnie zwiększono także nasycenie kolumn „wroga” bronią przeciwlotniczą średniego zasięgu, choć nie najnowszej już generacji.

Testy na poligonach China Lake w Kalifornii i Yuma w Arizonie miały nie odzwierciedlać warunków podczas wykonywania lotów bliskiego wsparcia w rzeczywistej walce. Tam bowiem sytuacja zmienia się dynamicznie, przeciwnik wykorzystuje maskowanie oraz wszelkie możliwe podstępy i kryjówki, a przy braku kontaktu z koordynatorem na ziemi nietrudno omyłkowo ostrzelać własne oddziały.

Czas dyżurowania maszyn w strefie wyznaczono na zaledwie godzinę, co zdaniem POGO podbija wynik na korzyść Lightninga, w porównaniu z którym Thunderbolt może przebywać nad polem bitwy trzykrotnie dłużej. Na dogodną dla F-35 ustalono też wysokość wykonywania lotów – 3000 metrów – która, choć mało korzystna podczas ataku, w teście niweluje walory A-10 w wykonywaniu zadań na małej wysokości.

W ramach przewidzianych zestawów uzbrojenia A-10 miały przenosić między innymi pięćsetfuntowe bomby bez układów naprowadzania, zwykle niestosowane z uwagi na duże ryzyko chybienia celu, i tylko jedną trzecią zapasu amunicji do legendarnego działka. Każdy z biorących udział w testach F-35 zabierać miał tylko działko i… jedną bombę kierowaną laserowo, co miałoby ułatwiać maszynom manewrowanie.

Jak twierdzi dziennikarz, przygotowując sprawdzian, nie kontaktowano się z 422. Eskadrą z Nellis w Newadzie odpowiedzialną za testy A-10, ekspertami USAF-u od bliskiego wsparcia pola walki ani specjalistami od naprowadzania lotnictwa na cele. Do obserwacji prób nie zaproszono nikogo z US Army i US Marine Corps. Nie skorzystano z trudniejszego programu testów sugerowanego przez Kongres, a ich przygotowanie zlecono jednej z firm zapewniających agresorów do szkolenia pilotów F-35.

Krótko mówiąc, POGO uznała testy porównawcze F-35 przeciwko A-10 za ustawione. Nie byłaby to ponoć pierwsza próba czarnego marketingu Warthoga, po opublikowaniu przez dziennik USA Today artykułu dyskredytującego A-10 i blokowaniu rozpowszechniania filmu dokumentalnego o osiągnięciach bojowych tych maszyn. Generał dywizji James Post podobno użył kiedyś nawet sformułowania, iż publiczne wyrażanie przez żołnierzy USAF-u wsparcia dla Thunderbolta II jest „równoznaczne ze zdradą”.

Zobacz też: Agresorzy – nauczyciele amerykańskich lotników

(pogo.org, thedrive.com)

US Air Force / Airman 1st Class Ridge Shan
US Air Force / Airman 1st Class Alexander Cook