Decyzja o zakupie samolotów transportowych C-130J Hercules to dopiero początek wymiany sprzętu nowozelandzkich sił zbrojnych. Minister obrony Ron Mark ogłosił plany zakupów na najbliższe lata.
W ostatnich latach Siły Obronne Nowej Zelandii znalazły się w kryzysie, który szczególnie dotknął lotnictwo. Długo oczekiwana Biała Księga z roku 2016 była bardziej niż ogólnikowa i spotkała się z poważną krytyką, tak w kraju, jak i wśród sojuszników.
Pierwszymi jaskółkami zwiastującymi zmiany były zamówienia okrętu zaopatrzeniowego HMNZS Aotearoa i morskich samolotów patrolowych P-8A Poseidon. Plany ogłoszone przez ministra Marka mówią o wydatkach rzędu 20 miliardów dolarów, aczkolwiek rozpisanych na następnych dwadzieścia lat.
Minister potwierdził, ze priorytet otrzymała rozbudowa jednostek logistycznych we wszystkich rodzajach wojsk. Kolejnym krokiem ma być zwiększenie liczebności sił lądowych z obecnych 4,5 tysiąca do 6 tysięcy w roku 2035. Rozbudowa wojsk lądowych ma być połączona z wymianą krytykowanych transporterów opancerzonych LAV III. Resort planuje także pozyskać rozpoznawcze bezzałogowce dalekiego zasięgu.
Utrzymany ma zostać zapoczątkowany w poprzednich latach trend rozbudowy wywiadu i rozpoznania. Szczególny nacisk ma zostać położny na działania w cyberprzestrzeni. Dużą uwagę władz Nowej Zelandii przykuwa także przeciwdziałanie skutkom zmian klimatu, szczególnie odczuwalnym na Pacyfiku, a także kontrola największej na świecie wyłącznej strefy ekonomicznej, obejmującej 11% powierzchni globu. Z tych względów poszukiwanie następców fregat typu ANZAC została zaplanowana na okres po roku 2030.
Zobacz też: F-15SG nie będą stacjonować w Nowej Zelandii
(stuff.co.nz)