Jeszcze w czasie kampanii wyborczej francuski prezydent Emmanuel Macron zapowiedział, że chciałby, żeby wszyscy młodzi obywatele bezpośrednio zapoznali się z wymaganiami i codziennością życia w wojsku. W ostatnim czasie w rządzie pojawił się rozdźwięk w kwestii, jak interpretować te zapowiedzi.
W zeszłym tygodniu minister do spraw wojska Florence Parly powiedziała, że służba wojskowa prawdopodobnie nie będzie obowiązkowa. Parlamentarna komisja obrony w swoim raporcie stwierdziła, że pobór powinien być ochotniczy, ponieważ nie ma możliwości ani potrzeby, żeby wcielać wszystkich. Także część dowódców uważa, że wojsko nie powinno marnować zasobów na szkolenie poborowych w czasie, gdy jest mocno zaangażowane w Afryce, na Bliskim Wschodzie i w operacje antyterrorystyczne w samej Francji.
W tym tygodniu jednak zarówno rzecznik prasowy rządu Benjamin Griveaux, jak i sam prezydent Macron potwierdzili, że chodzi o służbę powszechną i obowiązkową. Prezydent uszczegółowił, że będzie ona trwała od trzech do sześciu miesięcy, a służba wojskowa będzie mogła być zamieniona na służbę w innych strukturach państwowych.
Program pilotażowy ma się rozpocząć w 2019 roku i docelowo ma obejmować około 600 osób rocznie. Służbą będą objęci obywatele w wieku od osiemnastu do dwudziestu jeden lat. Jeśli chodzi o koszty takiego programu, prezydent Macron powiedział, że nie powinny być one zaporowe, bo nie ma planu odtwarzania wielkich koszar.
Francja wycofała się z obowiązkowej służby wojskowej w latach 1996–2001. Emmanuel Macron jest pierwszym francuskim prezydentem, który nie służył w wojsku. Według komentatorów jego hasła z kampanii wyborczej o powszechnej służbie wojskowej miały przywrócić nostalgię za dawnymi czasami w okresie społecznych podziałów. Ponadto służba ma być elementem przygotowania Francji na niepewne czasy na arenie międzynarodowej porównywalne z okresem zimnej wojny.
Zobacz też: Nagła zmiana na stanowisku szefa francuskich sił zbrojnych
(theguardian.com)