Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych chcą pozyskać nowy pocisk manewrujący. W tym celu podpiszą z czterema firmami umowy na opracowanie takiej broni. Program nazwano Long Range Standoff (LRSO).
O ile będzie zainteresowanie, umowy zostaną podpisane z czołowymi firmami branży lotniczej: Boeingiem, Lockheed Martinem, Northrop Grummanem i Raytheonem. Otrzymają one kontrakty o stałej wartości, która nie będzie mogła być powiększona, na przeprowadzenie wstępnych badań nad nowym pociskiem i przygotowanie się do fazy rozwoju technologicznego. Rząd USA nie ukrywa, że w przypadku tego rodzaju uzbrojenia nie zamierza korzystać z przetargu otwartego dla wszystkich chętnych producentów. Wspomniane cztery firmy mają czas na odpowiedź do 20 grudnia.
Nowy pocisk będzie miała zastąpić starzejące się pociski AGM-86 ALCM, a także nowocześniejsze AGM-129. Będzie ona musiała być przystosowana zarówno do przenoszenia głowic konwencjonalnych jak i nuklearnych.
W ostatnich latach systemy obrony przeciwlotniczej stale się ulepszały w rezultacie czego obecnie używanym środkom bojowym coraz trudniej będzie penetrować terytorium przeciwnika. Z tego powodu LRSO musi posiadać znacznie lepsze właściwości stealth, zwiększoną odporność na zakłócenia, większy zasięg i prędkość w porównaniu do obecnie używanego uzbrojenia. Wśród dodatkowych możliwości wymienia się możliwość krążenia w oczekiwaniu na przydzielenie celu oraz zmianę celu już po wystrzeleniu.
Nie wiadomo jeszcze, czy program LRSO pozostanie wyłącznie w gestii USAF-u czy może przekształci się w uniwersalny projekt, z którego skorzysta także US Navy. W tym drugim wypadku nowe pociski zajęłyby miejsce obecnie używanych Tomahawków, ale nałożyłoby to na producentów dodatkowe ograniczenie, bo LRSO musiałby się mieścić w standardowych wyrzutniach torpedowych 533 mm, a to może stać w sprzeczności z realizacją wymagań stawianych przez USAF.
(flightglobal.com)