Według informacji, które pojawiły się w New York Timesie, Amerykanie zamierzają zmienić punkt ciężkości walk prowadzonych z Al-Kaidą w Afryce. US Army planuje utworzenie bazy dronów w północno-zachodniej części kontynentu. Prawdopodobną lokalizacją nowej amerykańskiej infrastruktury byłby Niger. Do zadań dronów początkowo należałby jedynie nadzór. Oczywiście Amerykanie pozostawiają sobie furtkę do dalszych działań. Planuje się rozszerzenie zadań poprzez uzbrojenie bsl w sprzęt ofensywny.

Wejście w życie powyższych planów nastąpi po wyrażeniu zgody przez Pentagon, Biały Dom i władze Nigru. Wczoraj przedstawiciele obu państw osiągnęli bilateralne porozumienie o statusie sił (Status of Forces Agreement, SOFA), które zapewnia ochronę prawną dla amerykańskich żołnierzy. Położenie Republiki Nigru na mapie Afryki ma kluczowe znaczenie dla obecnej sytuacji w Mali, gdzie francuskie i rządowe wojska walczą z muzułmańskimi bojownikami wspieranymi przez członków komórek Al-Kaidy. Amerykanie rozpoczęliby swoje zaangażowanie od jedynie lotów zwiadowczych nad terytorium Mali, co następnie przerodziłoby się w bardziej regularne działania. Te miałby na celu eliminację prominentnych bojowników destabilizujących sytuację wewnętrzną w tym kraju.

Zasygnalizowane na samym początku przeniesienie punktu ciężkości nie jest jednak czymś nowym w amerykańskich działaniach względem Al-Kaidy. W 2002 roku Pentagon uruchomił Inicjatywę Pan-Sahel, której głównym zadaniem była współpraca z rządami afrykańskich krajów oraz szkolenie oddziałów w krajach takich jak Mali, Czad, Mauretania i Niger. Aż do utworzenia w 2007 roku Afrykańskiego Dowództwa Stanów Zjednoczonych (US Africa Cornmand) nad wymienionymi zadaniami czuwało Europejskie Dowództwo (US European Command) i Centralne Dowództwo (US Central Command).

W 2005 nasilono działania antyterrorystyczne, tworząc Transsaharyjską Inicjatywę Antyterrorystyczną (Trans-Saharan Counterterrorism Initiative). Jej efektem było rozszerzenie współpracy poprzez włączenie Algierii, Maroka, Senegalu, Nigerii i Tunezji, tworząc swoistą oś afrykańskiej współpracy wojskowej z Pentagonem. Dziś współpraca z tymi ośrodkami nieco wyhamowała, lecz wobec nadmiernej aktywności Al-Kaidy może nabrać nowego rozmachu, a prowadzona będzie środkami, do których administracja Baracka Obamy zdążyła nas już przyzwyczaić.

(stripes.com)