Bezpilotowiec MQ-9 stał się dla sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych kluczowym samolotem pola walki i nie powinien już być traktowany wyłącznie jak uzbrojona maszyna zwiadowcza. Do takich wniosków doszedł personel 432. Skrzydła USAF-u z Creech AFB w Nevadzie po analizie działań Reaperów nad Libią w drugiej połowie ubiegłego roku.
Ponad siedemdziesiąt procent misji nad Syrtą drony wykonywały, uderzając niebezpiecznie blisko, czasem zaledwie dwadzieścia pięć metrów, od własnych oddziałów i zabudowań cywilnych. Pomimo intensywnych walk i setek wystrzelonych przez MQ-9 pocisków Hellfire miasto nie zostało jednak obrócone w ruinę.
Działając jako maszyna bliskiego wsparcia nad obszarami zurbanizowanymi, Reaper stał się poważną konkurencją dla słynnego Warthoga. Dopiero poza gęstą zabudową miast A-10 Thunderbolt II, ze swoim śmiercionośnym działkiem i dużym udźwigiem zabieranego uzbrojenia, wydaje się nie do pobicia.
Czasem skrytość działania Reapera staje się wadą, gdy – jak zdarzało się w Iraku i Afganistanie – odległość między walczącymi bywa naprawdę niewielka albo trudno określić granicę między zdeterminowanym, uzbrojonym fanatykiem a wzburzoną, niezbyt przyjaźnie nastawioną ludnością cywilną. Niezastąpionym narzędziem do rozpraszania tłumu jest wtedy efekt psychologiczny niskiego przelotu bojowego odrzutowca.
Przeważnie jednak cichy lot drona jest jego zaletą, gdyż bojownicy słysząc dźwięk nadlatującego myśliwca lub bombowca, rozpraszają się po okolicy i szukają schronienia. Tymczasem MQ-9 może ich śledzić przez dwadzieścia godzin, bez przerw na lądowania i tankowanie w powietrzu, nie będąc zauważonym, uderzając w razie potrzeby w najdogodniejszym momencie i tylko w skrupulatnie wybrane cele.
Możliwości te wzrosną. W maju w działaniach nad Syrią MQ-9 po raz pierwszy użyły do rutynowych działań kolejnej broni – znanych od dawna w lotnictwie załogowym naprowadzanych według współrzędnych GPS bomb GBU-38 JDAM. Do końca roku jeszcze bardziej zwiększyć precyzję ataków ma kolejna bomba, GBU-54, naprowadzana za pomocą lasera, GPS i układu nawigacji bezwładnościowej.
Jeden z dowódców 432. Skrzydła doszedł wręcz do wniosku, że Reaper ze swoimi możliwościami powinien wziąć udział w konkursie OA-X. Nie jest to pozbawione sensu, gdyż w sytuacjach mniejszego ryzyka działania nad polem walki mogłyby podjąć także F-15, F-16, F-22 i F-35. MQ-9 latałyby zaś tam, gdzie zagrożenie jest największe, a często po prostu odciążałyby cenne i kosztowne w eksploatacji myśliwce.
Zobacz też: Jaki dron zabił człowieka numer dwa Al-Kaidy?
(breakingdefense.com, thedrive.com)