Maman Sidikou, dowódca misji MONUSCO w Demokratycznej Republice Konga, poinformował w sobotę 16 września, że kongijscy żołnierze otworzyli ogień do burundyjskich uchodźców. Przebywający w DRK Burundyjczycy protestowali przeciwko planom deportacji, które chce wprowadzić w życie rząd w Kinszasie. Podczas konfrontacji wojsko ostrzelało protestujących. Zginęło trzydzieści sześć osób, a ponad 100 zostało rannych.
Według urzędnika kongijskiego ministra spraw wewnętrznych Josuégo Bojiego żołnierze próbowali zapanować nad agresywnym tłumem, strzelając w powietrze. Niestety według wersji wydarzeń przekazywanych przez władze protestujący zaatakowali wojskowych, którzy zmuszeni zostali do użycia broni przeciwko ludziom. Według relacji naocznego świadka uchodźcom udało się zdobyć broń i zastrzelić jednego żołnierza.
Rzecznik miejscowego garnizonu Dieudonné Kasereka poinformował, że większość protestujących uzbrojona była w noże i maczety. Stwierdził, również że nie wie nic o rzekomych ofiarach starć między protestującymi a siłami bezpieczeństwa.
Zobacz też: Żelazna pięść ONZ. Pojazdy pancerne misji w Kongu 1960–1963
(aljazeera.com)