18 kwietnia był feralny dla śmigłowców Black Hawk. W Stanach Zjednoczonych rozbił się UH-60, w Jemenie spadł na ziemię saudyjski S-70, a w Turcji uległ katastrofie policyjny Black Hawk. W wyniku trzech zdarzeń zginęło dwadzieścia pięć osób, a dwie zostały ciężko ranne.

Najbardziej nagłośniona w mediach była katastrofa śmigłowca US Army, który rozbił się na polu golfowym w Leonardtown w stanie Maryland. UH-60 wraz z dwoma innymi maszynami tego typu brał udział w rutynowym locie ćwiczebnym. Z niewyjaśnionych przyczyn oddzielił się od formacji. Wkrótce potem z dużym impetem uderzył o ziemię.

Świadkowie wypadku twierdzą, że ze śmigłowca odpadały elementy konstrukcji, a tuż przed upadkiem załoga całkowicie utraciła kontrolę. Maszyna straciła łopaty wirnika (nie wiadomo, czy podczas upadku czy wcześniej) i jeden z pylonów podwieszeń, z których oderwały się dodatkowe zbiorniki paliwa. Dziób z kabiną pilotów i cała dolna część kadłuba praktycznie przestały istnieć.

Black Hawk należał do 12. Batalionu Lotniczego, stacjonującego na lądowisku Davison w Fort Belvoir w stanie Wirginia. Na pokładzie śmigłowca były trzy osoby. Na miejscu zginął dwudziestodwuletni szef załogi. Pilot i szef jednej z kompanii przewiezieni zostali do szpitala w Baltimore. Ich stan określany jest jako krytyczny. W kontekście rozmiaru zniszczeń cudem wydaje się, że ktokolwiek z załogi przeżył. Przybyła na miejsce wypadku komisja z Fort Rucker w stanie Alabama poszukuje osób posiadających zdjęcia lub filmy pokazujące śmigłowiec w momencie katastrofy. US Army uruchomiła w tym celu nawet specjalną stronę internetową.

Był to drugi wypadek UH-60 wojsk lądowych Stanów Zjednoczonych w tym roku. 31 stycznia inny Black Hawk spadł i zapalił się podczas ćwiczeń w Fort Campbell w stanie Kentucky. Na skutek tamtej katastrofy czterej żołnierze zostali ranni, z tego trzej ciężko.

To jednak nie koniec złej passy Black Hawka. W prowincji Marib, na wschód od kontrolowanej przez Hutich stolicy Jemenu, na ziemię spadł S-70A Królewskich Saudyjskich Wojsk Lądowych. Początkowo niektóre źródła twierdziły, że śmigłowiec został ostrzelany przez siły Hutich, sprzyjające Iranowi. Jemeńskie ministerstwo obrony opublikowało natomiast na swoich stronach – zdaniem Saudyjczyków niesprawdzoną i przedwczesną – informację, że Black Hawk został zestrzelony na skutek przyjacielskiego ognia.

Według tej wersji usterka techniczna maszyny (niedziałający transponder?) spowodowała jej mylne zidentyfikowanie i zestrzelenie przez systemy obrony przeciwlotniczej pięć kilometrów od miejsca lądowania. Nie podano jednak, przez kogo i przy użyciu jakiej broni. Zginęło czterech członków załogi oraz ośmiu saudyjskich oficerów. Tu także źródła się różnią, gdyż Huti mówią o trzynastu ofiarach.

Kolejnego Black Hawka, tym razem policyjnego, utracono w prowincji Tunceli na wschodzie Turcji. Wiropłat rozbił się w terenie górzystym dziesięć minut po starcie z miasta Pülümür. Podejrzewa się, że przyczyną katastrofy mogły być trudne warunki pogodowe, w tym gęsta mgła, utrudniająca także późniejszą akcję ratowniczą. Władze wykluczają zestrzelenie. Oprócz trzech członków załogi na pokładzie śmigłowca byli sędzia, siedmiu funkcjonariuszy policji i żołnierz. Nikt nie ocalał.

(aviationanalysis.net, military.com, reuters.com)

US Army / Sgt. Daniel Schroeder