Śmigłowiec szturmowy AH-64E tajwańskiej armii rozbił się w piątek w terenie zabudowanym. Załoga odniosła jedynie lekkie obrażenia, nie ucierpiały żadne osoby postronne.

Do wypadku doszło podczas lotu szkoleniowego. Około godziny 10:05 czasu lokalnego śmigłowiec awaryjnie lądował na dachu trzypiętrowego budynku w pobliżu Taoyuan na północy wyspy. Załogę w składzie podpułkownika Liu Ming-huia (pilot) i majora Chen Lung-chiena (instruktor) przewieziono do szpitala.

Dochodzeniem w sprawie przyczyn wypadku zajmie się specjalna komisja wojskowa, która już poprosiła o pomoc Amerykanów. W pierwszych zeznaniach piloci stwierdzili, że lot odbywał się w warunkach dużego zachmurzenia i mgły, przy czym nagle doszło do zaparowania szyb kokpitu – w momencie, kiedy zorientowali się, że są w terenie zabudowanym, było już za późno. Obaj lotnicy są bardzo doświadczeni, każdy ma wylatane na śmigłowcach ponad 1000 godzin. Do czasu wyjaśnienia sprawy dowództwo tajwańskiej armii uziemiło wszystkie swoje AH-64E.

Jest to już drugi przypadek uziemienia tajwańskich Apache od czasu rozpoczęcia dostaw w listopadzie ubiegłego roku. W grudniu musiano dokonać wymiany układów transmisji pierwszych dwunastu śmigłowców. Do tej pory dostarczono osiemnaście spośród trzydziestu zamówionych maszyn.

(taipeitimes.com)