Japońskie Morskie Siły Samoobrony mają na stanie czterdzieści niszczycieli, cztery niszczyciele śmigłowcowe, dwadzieścia okrętów podwodnych i dziesiątki innych jednostek pływających. Temu zaś towarzyszą rosnące problemy z uzupełnianiem liczącego ponad 45 tysięcy osób personelu. Według informacji opublikowanej przez Agencję Reutera remedium na to ma być przyjmowanie do służby większej liczby kobiet.
Przyczyną problemów rekrutacyjnych Morskich Sił Samoobrony jest starzenie się społeczeństwa, ale w grę wchodzą też kwestie mentalne. Młodzi ludzie, przyzwyczajeni do życia na co dzień w społeczności internetowej, nie chcą płynąć w świat na okrętach wojennych, gdzie dozwolone jest wysyłanie do czterech wiadomości pocztowych dziennie, czuliby się bowiem wtedy niczym ryba wyjęta z wody.
Najlepsze warunki dla kobiet istnieją na nowych, dużych jednostkach, takich jak niszczyciel śmigłowcowy Kaga, wyposażonych w odpowiedni zasób pomieszczeń sanitarnych i bytowych. A mimo to kobiety w załodze Kagi stanowią 9%, a w całych siłach zbrojnych tylko 6%. To wciąż mniej w porównaniu do statystyk amerykańskich i brytyjskich, gdzie wskaźniki te wynoszą – odpowiednio – 15 i 10%.
Obecność kobiet, niestety, zwiększa również ryzyko wystąpienia niebezpiecznych zjawisk. Nie dalej jak w lipcu japońska marynarka wydaliła ze służby bosmana, który na przestrzeni kilku miesięcy służby dopuszczał się całowania i obściskiwania trójki marynarzy płci żeńskiej. Zapobiegać takim sytuacjom mają zamknięte strefy tylko dla kobiet, skąd poszukiwaną można przywołać za pomocą pagera.
Z powodu braków kadrowych w Morskich Siłach Samoobrony może dojść nawet do tego, że upadnie ostatni bastion i słaba płeć będzie mogła pełnić służbę także na okrętach podwodnych. Tymczasem pojawienie się kobiet na jednostkach nawodnych pod japońską banderą przynosi ponoć pozytywny skutek uboczny: marynarze płci męskiej częściej sięgają po maszynkę do golenia i żelazko.
Zobacz też: Japonia: kobieta na czele 1. Dywizjonu Eskortowego
(reuters.com; na fot. marynarze na niszczycielu Kongō podczas wizyty w Pearl Harbor)