Kilka dni temu na jednym ze swoich blogów wojska lądowe Stanów Zjednoczonych udostępniły materiały z ubiegłorocznej konferencji „Laboratorium szalonego naukowca”. Mad Scientist Laboratory jest projektem US Army Training and Doctrine Command (TRADOC), w którego ramach odbywa się wymiana pomysłów na temat przyszłości społeczeństwa oraz zmian w środowisku pracy i sposobie prowadzenia konfliktów.
Wedle opisywanych przez naukowców trendów ludzie, w tym żołnierze, którzy urodzą się za kilkanaście lat, staną się zupełnie innymi od nas istotami. Nie będą już jednostkami, które tylko gromadzą informacje, ale będą je asymilować. I jak nie sposób nie zauważyć różnic między pokoleniem X, ukształtowanym u schyłku ubiegłego wieku, a pokoleniem portali społecznościowych i smartfonów, tak „nowy człowiek” w porównaniu ze „starym człowiekiem” będzie wymagał całkowicie innego systemu szkolenia.
W mroki przeszłości mają odejść sale wykładowe pełne słuchaczy drzemiących nad nudną prezentacją na ekranie. Dzięki rozwojowi wirtualnej rzeczywistości nowy żołnierz będzie mógł zdobywać wiedzę „gorącą”, stając się świadkiem, a nawet uczestnikiem opisywanych zdarzeń. Będzie mógł bez ryzyka śmierci lub odniesienia prawdziwych ran brać udział w bitwie i przegrać ją bądź wygrać, w zależności od podjętych decyzji, czy nawet współpracować z wygenerowanym komputerowo generałem Pattonem.
Dzisiejsze gogle rozszerzonej rzeczywistości, wirtualnych doradców i opaski dla sportowców zastąpią systemy wbudowane w Homo sapiens. Wszczepiona sztuczna inteligencja będzie asystować człowiekowi w podejmowanych przez niego na co dzień wyborach, a implanty biologiczne i komunikacyjne będą bez przerwy monitorować stan jego organizmu. Miejsce żmudnych poszukiwań informacji w formie papierowej zajmą zaś filtry docierających informacji i zjednoczenie z mechanizmami wyszukującymi.
Marc Prensky, naukowiec, który spopularyzował termin „cyfrowy tubylec” (digital native), sądzi, że urodzony w 2032 roku i rozpoczynający służbę w 2050 roku żołnierz US Army wymaga rewolucyjnego odejścia od ubitych ścieżek tradycyjnego systemu szkolenia. Możliwości, jakie dziś oferują rekrutowi zewnętrznie Wi-Fi i internet rzeczy, będzie on bowiem miał – może nawet dosłownie – pod koniuszkami własnych palców.
Zobacz też: US Army: W poszukiwaniu nowych broni do Hollywood
(madsciblog.tradoc.army.mil)