Po zaledwie dwóch tygodniach od rozpoczęcia kanadyjskiej misji zwalczania terrorystów z Państwa Islamskiego w Iraku zaczyna brakować celów dla bomb przenoszonych przez myśliwce CF-18 Hornet. W misji uczestniczy sześć Hornetów, dwa samoloty rozpoznawcze CP-140 Aurora i latająca cysterna CC-150 Polaris.

Dowódca kanadyjskiej misji, pułkownik Daniel Constable, potwierdza informacje o trudnościach z odnalezieniem celów dla samolotów, ale jak mówi, jest to dowód, że misja spełnia pokładane nadzieje. – Liczba ataków zależy od zmieniającej się taktyki Państwa Islamskiego. Jest mniej celów, ponieważ islamiści się ukrywają, przez co mają mniejsze możliwości. Kiedy się ukrywasz, masz mniejszą możliwość manewru, która jest niezbędna do prowadzenia ofensywy. Uważam, że osiągamy postawione sobie cele.

Terroryści porzucili czołgi i inne wyposażenie, które jest łatwe do wykrycia z powietrza, przez co siła ich ataków i możliwości szybkiej koncentracji znacznie zmalały. Z drugiej strony to, że w ciągu dwóch tygodni operacji znalazły się jedynie dwa cele dla kanadyjskich samolotów, sprawia, że podnoszą się głosy krytykujące wojskowe zaangażowanie się w Iraku i wskazujące inne możliwości pomocy ofiarom islamistów. Partie opozycyjne wskazują, ze lepsze od wysyłania myśliwców byłoby wysyłanie pomocy humanitarnej.

Od początku listopada Hornety wykonały czterdzieści sześć, Aurory dwanaście, a Polarisy dziesięć lotów. Koszt całej półrocznej operacji ma wynieść około dziewięćdziesięciu milionów euro.

(ottawacitizen.com, fot. RAF-YYC na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic)

RAF-YYC na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic