Jak ujawnił 5 września serwis The Drive, 26 czerwca na zachód od bazy Rota w Hiszpanii rozbił się należący do sił powietrznych Stanów Zjednoczonych bezzałogowiec typu Global Hawk. Warta 123 miliony dolarów maszyna z 348. Eskadry Rozpoznawczej z Grand Forks w Dakocie Północnej, najprawdopodobniej w wersji RQ-4B, z niewyjaśnionych jak dotąd przyczyn runęła do morza.
Do wypadku doszło około godziny 11.00 w Zatoce Kadyksu. Aby fragmenty Global Hawka, naszpikowanego ściśle tajną elektroniką, nie dostały się w ręce potencjalnych wrogów, na miejsce jego upadku Amerykanie wysłali to, co akurat mieli pod ręką, czyli… pomocniczą jednostkę nawodną i latającą cysternę.
W podjęciu wraku brał udział wykonujący zadania w ramach 6. Floty US Navy okręt zaopatrzenia bojowego USNS Arctic (T-AOE 8) typu Supply. Z powietrza akcję koordynował KC-135R Stratotanker z 100. Skrzydła Tankowania Powietrznego USAF-u z bazy lotniczej Saragossa. Wydobyte z Atlantyku szczątki trafiły do amerykańskiej placówki w Rocie, skąd przetransportowano je do Stanów Zjednoczonych.
Jest to drugi wypadek z udziałem Global Hawka w ciągu roku – po katastrofie RQ-4 w górskich obszarach Kalifornii 21 czerwca 2017 – a zarazem co najmniej czwarty utracony w wypadku bezzałogowiec tego typu. Należące do USAF-u RQ-4B coraz częściej pojawiają się na europejskim teatrze działań, w tym nad rejonem Morza Śródziemnego, Morzami Bałtyckim i Czarnym, wschodnią częścią Ukrainy, a także nad Polską.
Zobacz też: Więcej informacji o irańskim dronie strąconym nad Izraelem
(thedrive.com, usni.org)