Wypowiadane ponoć przy okazji każdego międzynarodowego kryzysu magiczne słowa prezydenta Stanów Zjednoczonych – „Gdzie są lotniskowce?” – nabrały w ostatnich tygodniach nieco humorystycznego odcienia. A wszystko to za sprawą lotniskowca USS Carl Vinson (CVN 70), który pojawił się nie tam, gdzie się go spodziewano, oraz Korei Południowej i Filipin, które widzą już u siebie obecność większej liczby atomowych lotniskowców niż Stany Zjednoczone mogą im w danej chwili zaoferować.

Zaczęło się, gdy 9 kwietnia US Navy ogłosiła, że odwołała zaplanowaną wcześniej wizytę Vinsona w Australii. Lotniskowiec płynąć miał rzekomo w okolice Korei Północnej, aby wywierać presję w związku z możliwym przeprowadzeniem przez reżim Kim Dzong Una kolejnych testów broni nuklearnej czy rakiet balistycznych z okazji północnokoreańskiego święta narodowego, które wypadało 15 kwietnia.

Tymczasem, jak się okazało 18 kwietnia, „statek kosmiczny Vinson” (jak ponoć nazywa go załoga) odnalazł się ponad 5000 kilometrów dalej, w indonezyjskiej Cieśninie Sundajskiej. I wcale nie szedł na północ. Wywołało to falę spekulacji, jakoby Biały Dom i Pentagon miały problemy z komunikacją. Jeśli natomiast wierzyć CNN, z powodu całej sytuacji zaufanie Korei Południowej do urzędującego prezydenta USA zostało nadszarpnięte.

Teraz amerykańska administracja próbuje sprawę odkręcić, mówiąc, że żadnej obecności Vinsona u brzegów Korei Północnej tak naprawdę nie miała na myśli, zaś to, co opublikowały media, było nieporozumieniem i nadinterpretacją. Ciekawostką jest jeden z rysunków satyrycznych, które pojawiły się przy tej okazji. Nawiązuje on do… niegdysiejszej telewizyjnej parodii prezydenta Ronalda Reagana, w której bawił się on w kąpieli z żółtą gumową kaczuszką w odgrywanie scen z „Top Gun”.

Niejasna jest też ostatnia informacja dowódcy grupy bojowej Vinsona o wydłużeniu jego rejsu o miesiąc. Według najnowszej doktryny lotniskowce US Navy powinny wychodzić w morze na osiem miesięcy. Jeszcze rok temu normą było siedem.

Niektóre źródła twierdzą zaś, że USS Carl Vinson, który opuścił San Diego 5 stycznia, planowo miał wrócić do portu już w maju. Kiedy więc marynarze i lotnicy z Vinsona powinni wrócić do domu? Po sześciu czy po dziewięciu miesiącach rejsu? Tego, prócz najbardziej wtajemniczonych, chyba nikt nie wie.

 Donald Trump zgubił lotniskowiec | E-2C, F/A-18C i F/A-18F na pokładzie lotniskowca USS Carl Vinson (US Navy / Mass Communication Specialist Seaman Jake Cannady)

E-2C, F/A-18C i F/A-18F na pokładzie lotniskowca USS Carl Vinson
(US Navy / Mass Communication Specialist Seaman Jake Cannady)

Problemów takich nie mają natomiast media w Korei Południowej, które niedawno oświadczyły, że Stany Zjednoczone wysyłają do tego kraju dwa kolejne lotniskowce. Miały to być USS Nimitz (CVN 68) i USS Ronald Reagan (CVN 76). Nimitz właśnie kończy ostatnią fazę przygotowań do kolejnego rejsu, ale jeszcze nie wyszedł w morze. Reagan stoi w porcie Yokosuka w Japonii i w maju powinny się na nim zakończyć rutynowe prace remontowe. Czyżby więc władze Korei Południowej ujawniały więcej, niż chcieliby amerykańscy sojusznicy?

Jeśli natomiast wierzyć tłumaczeniu łamanego filipińsko-angielskiego w wykonaniu Alert 5, z szacowaniem liczby amerykańskich lotniskowców przebił wszystkich prezydent Filipin, Rodrigo Duterte. Według informacji z końca marca w związku z roszczeniami terytorialnymi Chin do wysp na Morzu Południowochińskim miał on powiedzieć ponoć, iż Stany Zjednoczone powinny wysłać pięć lotniskowców i rozwiązać problem w zarodku. Cóż, widać dużo łatwiej jest zarządzać lotniskowcami, gdy się ich nie ma.

(military.com, conservativetribune.com, cnn.com, alert5.com)

US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class James R. Evans