Niestety sprawdziły się słowa dowódcy lotnictwa US Marine Corps, generała broni Jona Davisa. Według informacji portalu Military.com to czynnik ludzki był jedną z głównych przyczyn dwóch wypadków F/A-18C w odstępie zaledwie roku. W obu zdarzeniach piloci zginęli, w obu też maszyny pochodziły ze stacjonującej w MCAS Miramar eskadry VMFA-232 „Red Devils”.

Rozproszenie i błąd pilota uznano za przyczynę katastrofy Horneta, do której doszło w lipcu 2016 roku w rejonie bazy marines Twentynine Palms w Kalifornii. Ustalono, że major Richard „Sterling” Norton wciąż wciskał spust działka, gdy jego F/A-18C roztrzaskał się o ziemię. Podczas ćwiczebnego nocnego ataku na cele naziemne pilot, zdekoncentrowany obliczeniami nawigacyjnymi, omyłkowo źle dobrał wysokość i prędkość wejścia w manewr nurkowania, co sprawiło, że zabrakło mu czasu na podniesienie nosa maszyny.

Major Norton był pilotem instruktorem z dwudziestoletnim stażem, absolwentem słynnej Top Gun. Dochodzenie wykazało, że liczba godzin wylatanych przez niego w ciągu trzech miesięcy poprzedzających wypadek była o dziesięć procent za niska w stosunku do ustalonych przez USMC norm, a na przestrzeni ostatniego miesiąca – za niska niemalże o trzydzieści procent. W ciągu pół roku przed feralnym lotem pilot spędził w powietrzu tylko osiem godzin w warunkach nocnych.

Doczesne szczątki majora Nortona miały spocząć obok mogiły jego przyjaciela i kolegi z eskadry, majora Taja Sareena, który w październiku 2015 roku zginął w wypadku Horneta w Wielkiej Brytanii. Dochodzenie po tamtej katastrofie trwało rok, gdyż jej okoliczności wydawały się dość tajemnicze. Zlecono więc wykonanie całego szeregu ekspertyz, aby potwierdzić lub wykluczyć związek zdarzenia z odnotowanymi licznymi przypadkami wadliwego działania instalacji tlenowych w F/A-18.

Ostatecznie ustalono, że w samolocie majora Sareena wystąpiły nieprawidłowości w pracy systemu nawigacji bezwładnościowej. Pilot zaś, nie chcąc opóźniać powrotu całej formacji do Stanów Zjednoczonych po siedmiomiesięcznej misji na Bliskim Wschodzie, ignorował ten problem. To zaś, w połączeniu z dużym zachmurzeniem i niskim pułapem chmur oraz prawdopodobną inną niesprawnością przyrządów pokładowych, spowodowało utratę orientacji przestrzennej przez lotnika i kolizję maszyny z ziemią.

Także tym razem pilot nie był w swoim fachu nowicjuszem. Miał za sobą 1942 godziny w powietrzu, z tego 1589 godzin na Hornetach. Negatywną rolę w zdarzeniu odegrały media, początkowo błędnie informujące, jakoby major „Cabbie” Sareen zdołał się katapultować i że do wypadku doszło podczas tankowania w powietrzu.

(military.com)

US Marine Corps