Sztabowcy Royal Navy i Royal Air Force wspólnie z US Navy trenują dowodzenie lotniskowcową grupą bojową, aby móc w przyszłości lepiej zarządzać operacjami z udziałem okrętów typu Queen Elizabeth. Ponieważ pierwszy nowy brytyjski lotniskowiec ma się pojawić w porcie Portsmouth dopiero w drugiej połowie bieżącego roku, czynią to na razie na sucho.
Pracując na systemach komputerowych w centrum szkoleniowym Royal Navy, znanym jako HMS Collingwood, Brytyjczycy za pomocą łącz transatlantyckich przeprowadzili grę wojenną, mającą na celu doskonalenie współdziałania między lotniskowcem a broniącymi go lotnictwem i okrętami. W operacji po stronie amerykańskiej wziął udział między innymi lotniskowiec typu Nimitz, USS Harry S. Truman, po stronie brytyjskiej zaś – personel stanowisk dowodzenia niszczyciela HMS Dragon i fregaty HMS Richmond. Tym razem w wirtualnej rzeczywistości trenowano operacje z udziałem aż trzydziestu sześciu F-35B.
Nie było to pierwsze tego typu ćwiczenie. We wcześniejszych załogi HMS St Albans, HMS Richmond i HMS Diamond działały według scenariusza, który obejmował walkę z okrętami podwodnymi, ochronę lotniskowca przed jednostkami nawodnymi i obronę przeciwrakietową. Symulacje te mają w sobie dużo realizmu, gdyż do eskorty przyszłych flagowych okrętów Zjednoczonego Królestwa przewidziane są właśnie fregaty typu 23 i niszczyciele typu 45.
Załogi niszczycieli i fregat podnoszą swoje kwalifikacje nie tylko wirtualnie. Na przełomie 2014 i 2015 roku, podczas rejsów w rejon Bliskiego Wschodu, fregata HMS Kent typu 23 oraz niszczyciele HMS Dauntless i HMS Defender, oba typu 45, działały w charakterze eskorty Charles’a De Gaulle’a oraz amerykańskich lotniskowców USS Carl Vinson i USS George H.W. Bush.
Kolejną zaplanowaną aktywnością przyszłej kadry grupy bojowej Queen Elizabeth ma być pobyt na pokładzie lotniskowca USS George H.W. Bush w ramach ćwiczeń „Saxon Warrior”, mających się odbyć w okolicach Wysp Brytyjskich najbliższego lata. Równolegle w kolejne fazy wchodzą szkolenia pilotów F-35B i załóg śmigłowców, mechaników oraz personelu pokładowego. Jak widać, Brytyjczycy dbają o to, żeby w momencie wejścia do służby HMS Queen Elizabeth wszystkie przygotowania były dopięte na ostatni guzik.
Zobacz też: Amerykańskie F-35 na brytyjskich lotniskowcach
(navyrecognition.com; na zdj. artystyczna wizja HMS Queen Elizabeth i HMS Prince of Wales)