Jak dowiedział się Marine Corps Times, za przyczynę wypadku MV-22B na pokładzie okrętu desantowego USS New Orleans (LPD 18) komisja uznała błąd pilota. W wyniku incydentu maszyna z eskadry VMM-166 „Sea Elk” doznała pęknięć struktur płatowca. Szczęśliwie jednak nikt nie odniósł poważnych obrażeń.

Do zdarzenia doszło 9 grudnia 2015 podczas podchodzenia do lądowania. W fazie zbliżania piloci stracili kontrolę nad siłą nośną, w efekcie czego Osprey osiadł na rufowym narożu pokładu startowego, z głównymi kołami podwozia poza krawędzią pokładu i uchyloną rampą wystającą ponad powierzchnię morza. Na szczęście położenie środka ciężkości samolotu i prawdopodobnie jego szybkie zakotwiczenie przez obsługę pokładową z desantowca nie pozwoliły na upadek MV-22B za burtę. Pionowzlot podniesiono potem za pomocą dźwigu.

Zdaniem komisji badającej wypadek pilot błędnie oszacował wagę maszyny. Osprey transportował dwudziestu dwóch marines. Dokumenty przewozowe nie określały ich wagi, pilot przyjął więc, że każdy z żołnierzy wraz z wyposażeniem ważył około 110 kilogramów, podczas gdy w rzeczywistości masa ta wynosiła bliżej 140 kilogramów. Wedle ustaleń komisji pilot nie wziął także pod uwagę dodatkowego zapasu ponad czterech ton paliwa, który miał na pokładzie na wypadek niepowodzenia lądowania na okręcie i konieczności dolotu do bazy lądowej MCAS Miramar.

Zarówno pilota, jak i doświadczonego drugiego pilota, któremu zarzucono jedynie brak wyszkolenia w lotach na MV-22B i zasugerowano służbę naziemną, warunkowo dopuszczono do lotów już w styczniu, jednocześnie czasowo unieważniając ich kwalifikacje do operacji z pokładu okrętów.

Według niezależnych dziennikarzy stron internetowych War Is Boring, The Aviationist i G2mil, USMC i USAF nazbyt gorliwie obwiniają o zaistniałe wypadki załogi Ospreyów, podczas gdy rzeczywiste przyczyny wydarzeń mogą leżeć w niedopracowanych lub nie do końca zbadanych aspektach konstrukcji. Zdaniem Carltona Meyera z G2mil.com oficjalnie podawana liczba wypadków z udziałem MV-22B może być zaniżona. Dowodzi tego łączna liczba blisko czterdziestu maszyn tego typu skreślonych ze stanu, dużo większa niż liczba udokumentowanych zdarzeń.

Bliskie temu wydaje się stanowisko dowódcy 13. Jednostki Ekspedycyjnej Piechoty Morskiej (13th MEU), który nie zgadza się z zarzutami stawianymi jednemu z jego podwładnych i twierdzi, że wyniki śledztwa wcale nie dowiodły karygodnych niedociągnięć czy braku profesjonalizmu pilota, natomiast do wypadku mógł się przyczynić łańcuch pomyłek i chwilowa dekoncentracja załogi. Niestety, odmiennego zdania jest jego przełożony, dowódca I Sił Ekspedycyjnych Piechoty Morskiej (I MEF), w którego ocenie do wypadku doprowadziły zaniedbania ze strony pilota.

(marinecorpstimes.com; fot. US Marine Corps / Senior Airman Joshua Smoot)

US Marine Corps / Senior Airman Joshua Smoot