Jak podał niedawno serwis Defense One, naukowcy zatrudnieni przez Pentagon, oprócz „żywego” organicznego kamuflażu czy samonaprawiających się powłok lakierniczych, pracują nad jeszcze innym interesującym wynalazkiem. Jest nim wykrywanie nieprzyjacielskich jednostek przy udziale specjalnie zmodyfikowanych powszechnie występujących w oceanach mikroorganizmów.
Amerykańskie Naval Research Laboratory próbuje w taki sposób zmodyfikować kod genetyczny bakterii z rodziny Marinobacter, aby przez wysyłanie sygnału elektrycznego mogły one zdradzać przejście przez akwen obcych okrętów podwodnych, obecność w wodzie wrogich instalacji, a nawet pojawienie się płetwonurków. Informacje te miałyby być z kolei zbierane i interpretowane przez patrolujące w powietrzu bezzałogowce.
Po biologicznym „zaprogramowaniu” mikroorganizmy mogłyby wykrywać obecność w środowisku morskim metali, spalin, śladów genetycznych pozostawianych przez ludzi lub innych specyficznych substancji. Źródło nie podaje, czy i jak duży wpływ sztuczna flora bakteryjna miałaby na środowisko naturalne.
Sarah Glaven, badaczka z Naval Research Laboratory ujawnia, że wyniki testów wykrywania okrętów podwodnych za pomocą Marinobacter powinny być znane w ciągu roku. Efekty prób przeprowadzonych na używanych w charakterze królika doświadczalnego bakteriach E. coli (na zdjęciu) są zaś obiecujące.
Czy niedługo dożyjemy więc chwili, gdy samoloty i śmigłowce nie będą zrzucać do wody boi akustycznych ani zanurzać sonarów, a jedynie rozsiewać szczepy odpowiednio zmodyfikowanych mikroorganizmów?
Zobacz też: US Navy testuje sztuczną inteligencję
(defenseone.com)