W sobotę 7 lipca doszło do zamachu na siedzibę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Mogadiszu. Uderzenie miało być demonstracją siły ze strony Asz-Szabab, której wpływy w stolicy w ostatnim okresie znacząco osłabły.
Większość urzędników uwięzionych w gmachach udało się bezpiecznie ewakuować. Władze nie poinformowały oficjalnie o liczbie zabitych, jednak szacuje się, że życie mogło stracić kilkadziesiąt osób.
Atak rozpoczął się rano, gdy pod główną bramą wiodącą do gmachu obu ministerstw wybuchł ładunek podrzucony przez zamachowców. Następnie trzech bojowników wdarło się na teren obiektu i ostrzelało zaskoczonych cywilów. Według naocznych świadków siły bezpieczeństwa odpowiedziały ogniem, a na ulicy wywiązała się trwająca około godziny strzelanina.
Podczas ataku próbowano ewakuować osoby uwięzione wewnątrz budynku. Niektórzy w panice wyskakiwali przez okna. Wśród uratowanych z oblężonego gmachu znalazł się minister Abdinasir Said Muse.
Według informacji przekazanych przez somalijskie władze celem napastników było zamordowanie jak największej liczby cywilów i pokazanie, że Asz-Szabab nadal stanowi siłę, z która muszą liczyć się stołeczne służby bezpieczeństwa. Zaatakowane obiekty położone są w centrum Mogadiszu, w bezpośrednim sąsiedztwie pałacu prezydenckiego i parlamentu.
Zobacz też: Brody ratują życie amerykańskich żołnierzy
(voanews.com)