Sytuacja sprzętowa argentyńskich wojsk lotniczych może być opisana takimi słowami jak „rozpaczliwa”, „tragiczna” czy „beznadziejna”. Kraj, który ponad trzydzieści lat temu rzucił wyzwanie imperium brytyjskiemu (i sromotnie przegrał), dziś nie ma w służbie liniowej ani jednego samolotu myśliwskiego.

Kariera argentyńskich Mirage’ów dobiegła końca w listopadzie ubiegłego roku. Dwa miesiące później ze względów technicznych uziemiono Fightinghawki. Aby zaradzić tej sytuacji, Argentyńczycy gotowi są kupić w Stanach Zjednoczonych samoloty z trzeciej ręki. O ile jeszcze niedawno Buenos Aires planowało zakup Kfirów (na które ostatecznie zabrakło pieniędzy), o tyle teraz w grę wchodzą myśliwce F-5N Tiger II.

Maszyny, o których mowa, należały niedawno do Szwajcarii; ta kupiła je w wersji F-5E. Amerykanie odkupili trzydzieści sześć egzemplarzy w 2006 roku. Zmodernizowano je do standardu F-5N (co obejmowało głównie instalację radaru AN/APG-69) i skierowano do eskadr „Agresorów”. Obecnie w służbie pozostają trzydzieści dwie maszyny, Argentyna rozważa zakup dwunastu.

Są to maszyny wiekowe i bardzo wyeksploatowane, do tego często mające w sobie części zamiennie pochodzące z innych, skanibalizowanych egzemplarzy. Z perspektywy Buenos Aires mają jednak ogromną zaletę: jeśli transakcja dojdzie do skutku, będą bardzo tanie.

(infodefensa.com; fot. Peter Gronemann, Creative Commons Attribution 2.0 Generic)