W ubiegłym tygodniu lokalne media sfotografowały nad oblężonym Marawi morski samolot patrolowy P-3C Orion oraz drona RQ-20 Puma. Należący do US Navy P-3C niemal na pewno nadzorował i zbierał informacje dotyczące obecnej sytuacji w mieście, natomiast RQ-20 najprawdopodobniej wykonywał podobną misję, dodatkowo wspomagając operacje bojowe przeciwko islamistycznym grupom Abu Sajjafa i Maute (zobacz też: Kalifat w Azji Płd.-Wsch. – realne zagrożenie czy lokalny kryzys?).
Piątek 9 czerwca był najtragiczniejszym dniem w starciach filipińskich siłach zbrojnych z bojownikami. W eksplozji improwizowanego ładunku wybuchowego zginęło wówczas trzynastu marines. Tym samym łączne straty sił filipińskich osiągnęły pięćdziesięciu ośmiu żołnierzy. Tego samego dnia potwierdzono wsparcie przez siły USA. Rzeczniczka do spraw operacji specjalnych na obszarze Pacyfiku oznajmiła, że na prośbę rządu Filipin, amerykańskie siły specjalne pomagają w walkach terenowych ze zwolennikami samozwańczego Państwa Islamskiego. Ponadto USA udzielają wsparcia w kwestii nadzoru i rozpoznania poprzez szkolenia w zakresie bezpieczeństwa.
Filipińskie siły rządowe muszą stawić czoło zdeterminowanym członkom grup Abu Sajjafa i Maute, którzy konsekwentnie bronią centrum miasta Marawi. Wojsko boryka się z brakiem koordynacji, doświadczenia i wyszkolenia w walkach w środowisku miejskim, dodatkowy problem stanowi deficyt nowoczesnego wyposażenia.
(defensenews.com)