W tym roku berlińskie targi i pokazy lotnicze ILA obchodziły setne urodziny. Jak zwykle, przy okazji tej imprezy finalizowano kontrakty warte miliardy euro, producenci pokazywali swoje najnowsze dzieła, a szeroka publiczność mogła cieszyć się weekendowymi pokazami lotniczymi.
Chociaż najgłośniejszym wydarzeniem tegorocznej edycji targów była sprzedaż 32 Airbusów A380 dla jednej z arabskich linii lotniczych, nas interesowała przede wszystkim sfera militarna. Tu także nie można było narzekać, chociaż samolotów było mniej niż cztery lata temu, kiedy to po raz pierwszy miałem okazję odwiedzić ILA. Jest to najwyraźniej ciągle skutek ogólnoświatowego kryzysu finansowego, który zmusił organizatorów i wystawców do cięcia wydatków i skoncentrowaniu się na tym, co może przynieść największe zyski, kosztem atrakcyjności pokazów. Chociaż może nie jest to najwłaściwsze określenie, bo mimo to na ziemi i w powietrzu można było zobaczyć 250 samolotów i śmigłowców.
Światową premierę przed szeroka publicznością na tegorocznym ILA zaliczył transportowiec A400M. Ta budowana wspólnie przez konsorcjum EADS-CASA maszyna ciągle ma spore problemy i notuje wielomiesięczne opóźnienia w stosunku do zakładanego niegdyś harmonogramu, jednak wiele zdaje się wskazywać na to, że wreszcie znalazła się na ostatniej prostej i być może już niedługo ujrzymy ją w służbie kilku europejskich sił powietrznych. Niestety maszyna ta nie była obecna na targach w niedzielę, kiedy to mieliśmy okazję być na miejscu, dlatego też jej zdjęć w relacji nie znajdziecie.
Nie licząc samolotów zabytkowych, na drugim biegunie – w stosunku do premiery A400M – można ustawić inną, służącą już od pół wieku maszynę: słynny amerykański bombowiec strategiczny B-52 Stratoforterss. Co prawda był prezentowany jedynie na wystawie statycznej, jednak nawet tam wzbudzał wielkie zainteresowanie zwiedzających, szczególnie że była możliwość zajrzenia przez okno do wnętrza kokpitu – swoją drogą niezbyt imponującego jak na najnowszą wersję maszyny. Oprócz B-52 USAF zaprezentowały także inne wielkie maszyny poczynając od poczciwego Herculesa, chociaż w najnowszej wersji C-130J Super Hercules, przez latającą cysternę KC-135, bombowiec B-1 Lancer, kolejny transportowiec C-17, aż po giganta C-5 Galaxy, do którego wspomniany, niemały przecież Hercules (po odjęciu skrzydeł i ogona) wchodzi w całości. Tym razem na amerykańskiej ekspozycji zabrakło myśliwców.
Drugie największe, a może w ogóle największe, ale z braku tak wielkich jak amerykańskie maszyn, nieco mniej rzucające się w oczy stoisko miała armia niemiecka. Można tam było zobaczyć różne odmiany samolotów Tornado, Typhoona, poczciwego F-4 Phantom II, liczne śmigłowce i wiele innych eksponatów pochodzących nie tylko z Luftwaffe, ale też Bundeswehry. Było tam też wiele dodatkowych atrakcji – na przykład możliwość pobawienia się symulatorem EF-2000 – które zachęcić miały młodych ludzi do wstępowania w szeregi niemieckiej armii.
Jak wspomniałem, łącznie można było zobaczyć ponad dwieście samolotów i z tego względu ograniczę się jedynie do wymieniania kilkunastu, moim zdaniem najciekawszych. Z samolotów współczesnych były to: JAS 39 Gripen w malowaniu Szwecji i Węgier, Mirage 2000N, Airbus A310 MedEvac, C-160 Transall, C-27J Spartan, F-5 Tiger, F/A-18 Hornet, Alpha Jet, L-29 Delfin, E-3 AWACS.
Licznie reprezentowane były samoloty zabytkowe. Wśród nich były takie cacka jak: Me 262, Bf-109, P-51 Mustang, Hawker Sea Fury, B-25 Mitchell, Dornier Do 23, DC-3, Ju 52, PBY Catalina, Boeing Stearman, Dassault MD 311, Lisunow Li-2, P-38 Lightning czy szczególnie dla mnie ciekawy Hawker Hunter.
Dla każdego cos miłego. Wiele z tych maszyn można było oglądać zarówno na ziemi jak i w powietrzu. Chociaż osobiście zawsze najbardziej czekam na dynamiczne pokazy współczesnych myśliwców, których w tym roku były zaledwie trzy (Gripen, Typhoon i F/A-18) i zespoły akrobacyjne (Patrouille Suisse i Pioneer Team), to pozostałe pokazy również były ciekawe i licznie zgromadzonej publiczności dostarczyły wiele rozrywki.
ILA 2010 należy uznać za imprezę ze wszech miar udaną. Mimo stale odczuwanych skutków kryzysu gospodarczego organizatorom udało się zgromadzić kilkaset samolotów, kilka tysięcy wystawców i dziesiątki tysięcy odwiedzających. Mimo trudności targi takie jak te nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Teraz było dobrze, a wszystko wskazuje na to, że za dwa lata będzie jeszcze lepiej. Do zobaczenia w Berlinie!