Za nami druga edycja pokazów lotniczych Gdynia Aerobaltic. Zeszłoroczne pokazy o zmierzchu nad morzem zostawiły po sobie bardzo dobre wrażenie i spotkały się z ciepłym przyjęciem publiczności. Organizatorzy postanowili pójść za ciosem i rozbudować imprezę o dodatkowy dzień i część organizowaną na lotnisku w Babich Dołach.

Również w tym roku wieczorne pokazy, które odbyły się w piątek i sobotę na plaży miejskiej w Gdyni, przyciągnęły tłumy. Podniebne wyczyny, blask neonów oświetlonych samolotów i efekty pirotechniczne stworzyły nad zatoką wspaniały klimat. Jako pierwsi startowali skoczkowie z ekipy Sky Magic S3 Wojskowej Akademii Technicznej. Po nich w powietrzu można było zobaczyć grupę 3AT3 w towarzystwie dwupłatowca An-2. Jeszcze przed zmierzchem pojawił się niezastąpiony Artur Kielak w duecie z Mateuszem Stramą, pilotującym samolot Jak-3. Po zmroku w powietrzu zawirował Twister, rozświetlając niebo deszczem iskier, a na deser były dwa występy grupy Sydney Charles Display Team (dawny Aerosparx).

Pokazy na lotnisku inaugurował zrzut skoczków spadochronowych, a później niebo należało do wszelkiej maści statków powietrznych – od wiatrakowców przez samoloty akrobacyjne i zespoły pokazowe po wojskowe odrzutowce. Ciekawie było również na wystawie statycznej gdzie widzowie mogli podziwiać między innymi zabytkowy samolot DC-3 Dakota, który przyleciał na pokazy ze Szwecji, czy śmigłowce Marynarki Wojennej.

Na niebie pojawiły się zabytkowe Harvardy w towarzystwie zespołu akrobacyjnego Orlik. Występujące w barwach Królewskich Sił Powietrznych maszyny należą do najbardziej rozpoznawalnych samolotów szkolnych na świecie. Występ był okraszony muzyką z epoki i fragmentami przemówień z czasów wojny. W dalszej części dnia zespół Orlik wykonał również samodzielny pokaz.

Dla fanów lotnictwa wojskowego najciekawsi byli oczywiście goście ze Szwecji. Tunnan, Lansen, Draken, Viggen i Saab 105 demonstrowały swoje możliwości i przywoływały czasy, w których o jakości samolotu świadczyła jego konstrukcja aerodynamiczna, a nie szybkość komputerów pokładowych. Wszystkie prezentowały się wspaniale i na pewno niełatwo było sprowadzić je do Gdyni, Szwedzi bardzo rzadko prezentują się poza swoim krajem (wyjątkiem są Dni NATO w Ostrawie). Zdecydowanie najciekawszy był występ dwumiejscowego Viggena, który zaprezentował widzom swój popisowy numer, czyli krótkie lądowanie, cofanie na pasie z użyciem odwracacza ciągu i ponowny błyskawiczny start po bardzo krótkim rozbiegu. To może zawstydzić niejeden współczesny myśliwiec.

Przez cały czas widzowie mieli okazję porozmawiania z pilotami, którzy pozowali do zdjęć, udzielali wywiadów, odpowiadali na pytania i rozdawali autografy. W namiocie spotkań pojawili się miedzy innymi piloci Baltic Bees, Royal Jordanian Falcons, Patrouille Reva czy Flying Bulls. Te same zespoły prezentowały się oczywiście również w powietrzu.

Jedną z najbardziej reklamowanych atrakcji imprezy był wyścig między Arturem Kielakiem zasiadającym za sterami XA-41, a prawie czterystukonnym elektrycznym Jaguarem I-Pace. Według organizatorów o długość maski wygrał Jaguar, ale pilot robił wszystko, by mu to ułatwić – w trakcie ścigania wykonywał pętle, lot nożycowy i inne akrobacje, brakowało jedynie chyba latania tyłem do przodu, choć znając pilota, można podejrzewać, że i to umie zrobić. Niezależnie od wyniku rywalizacji mknący Jaguar i brawurowy lot Kielaka kołami do góry, zaledwie kilka metrów nad pasem startowym, wzbudziły podziw publiczności.

Dzieci nie mogły narzekać na brak atrakcji. Na terenie lotniska przygotowano czternaście specjalnych stref dla dzieci. Dla aktywnych były dostępne trampoliny, strefa sportu z grami zespołowymi i strzelanie z łuku. Spragnieni wiedzy mogli poznać tajniki robotyki, przeprowadzić eksperymenty chemiczne i ćwiczyć wyobraźnię za pomocą klocków LEGO.

W każdym dniu zrealizowano siedem godzin pokazów lotniczych i, co trzeba podkreślić, organizacja lotów była bardzo dobra. Kiedy jedna maszyna podchodziła do lądowania, druga już szykowała się do startu. W powietrzu ciągle coś się działo.

Widzowie mieli do dyspozycji strefę gastronomiczną i strefę food trucków. Dla chętnych przygotowano strefę VIP i strefę spotterską. Organizatorzy utworzyli na czas pokazów specjalną, bezpłatną linię autobusową, której pojazdy poruszały się co dziesięć minut na trasie Gdynia Dworzec Główny – lotnisko Babie Doły. Na miejsce można było także dotrzeć rowerem, dla widzów zmotoryzowanych przygotowano miejsca parkingowe. Z wyjazdem z parkingu wiąże się jedyny zgrzyt organizacyjny, ponieważ zajmowało to bardzo dużo czasu. Natomiast komunikacja autobusowa była bardzo sprawna.

Tegoroczną edycję pokazów Gdynia Aerobaltic należy uznać za bardzo udaną. W moim prywatnym rankingu gdyńska impreza z marszu wdarła się do czołowej trójki – obok Radomia i Poznania – pokazów organizowanych w Polsce. Wychodząc ostatniego dnia, miałem nadzieję, że zarówno organizatorzy, jak i sponsorzy osiągnęli swoje cele i będzie kolejna edycja. Długo czekać nie musiałem, bo już dwa dni po zakończeniu imprezy organizatorzy oficjalnie ogłosili, że kolejna edycja odbędzie się w dniach 16–18 sierpnia 2019 roku. Ja sobie te daty już rezerwuję.

Aerobaltic 2018

Na zwykłych pokazach para motoszybowców może stanowić najwyżej przystawkę, jednak gdy zapada zmrok, piloci Sydney Charles Display Team stają się najjaśniejszymi gwiazdami.

Reprezentacja Szwecji w Gdyni była liczna. Poza zabytkowymi myśliwcami ze Skandynawii przyleciała również ta piękna Dakota.

Na wystawie statycznej można było zobaczyć między innymi śmigłowce Marynarki Wojennej SH-2 i Mi-14. Oba typy wymagają pilnej wymiany na nowe modele.

Aerobaltic 2018

Miłośnicy odrzutowców nie mieli prawa narzekać: w Gdyni było ich ponad dwadzieścia. Iskra kołuje na start, a za nią widoczny L-39 grupy Baltic Bees i Saab A 32 Lansen.

Marek Kwasowski, Gdynia Aerobaltic

W Gdyni nie mogło zabraknąć Bałtyckich Pszczół, czyli zespołu akrobacyjnego Baltic Bees.

Jednym z największych pozytywnych zaskoczeń pokazów był szwajcarski zespól P-3 Flyers, latający na zabytkowych wojskowych samolotach szkolnych Pilatus P-3. Zespół latał z iście szwajcarską precyzją.

Artur Kielak za sterami XA-41 robiący wszystko, by nie wygrać z elektrycznym Jaguarem, którego producent był jednym ze sponsorów pokazów.

Royal Jordanian Falcons byli reklamowani jako największa gwiazda pokazów i faktycznie – ich pokaz mógł zachwycić dynamiką i precyzją.

Śmigłowiec Anakonda na co dzień wykonujący misje ratunkowe z Babich Dołów w czasie weekendu prezentował podnoszenie rozbitków z lądu i z wody.

Wspólna formacja i pokaz w wykonaniu wojskowych Orlików i cywilnych już teraz Harvardów to element obchodów stulecia lotnictwa polskiego. W czasie drugiej wojny światowej Harvardy stanowiły podstawowy samolot szkolenia zaawansowanego; wyszkoliło się na nich wielu polskich pilotów walczących na Zachodzie.

„Latająca beczka”, czyli Saab J 29 Tunnan. Ciekawostką jest, że to właśnie Szwedzi jako drudzy – po Me 262 – rozpoczęli produkcję seryjną myśliwca ze skośnymi skrzydłami, wyprzedzając Stany Zjednoczone i Związek Radziecki.

Saab J 35 Draken – kolejny przykład zaawansowana ówczesnego przemysłu lotniczego w Szwecji. Draken był pierwszym myśliwcem naddźwiękowym, który wszedł do służby w państwie Europy Zachodniej. Jego niezwykła sylwetka do dzisiaj budzi zachwyt entuzjastów lotnictwa.

SK 37 – dwumiejscowa szkolna wersja Viggena pozbawiona radaru i ze zredukowaną ilością paliwa. Zbudowano jedynie siedemnaście egzemplarzy, z których dziesięć przerobiono później na samoloty do trenowania walki elektronicznej SK 37E. Samolot wciąż wzbudza respekt rozmiarami oraz możliwościami krótkiego startu i lądowania.

Maciej Hypś, Konflikty.pl
Aeropact
Maciej Hypś, Konflikty.pl
Maciej Hypś, Konflikty.pl
Natalia Hypś, Konflikty.pl
Marek Kwasowski, Gdynia Aerobaltic
Maciej Hypś, Konflikty.pl
Marek Kwasowski, Gdynia Aerobaltic
Natalia Hypś, Konflikty.pl
Maciej Hypś, Konflikty.pl
Maciej Hypś, Konflikty.pl
Maciej Hypś, Konflikty.pl
Maciej Hypś, Konflikty.pl
Maciej Hypś, Konflikty.pl