Czym była tytułowa operacja Red Ball Express, możecie drodzy Czytelnicy przeczytać w naszym serwisie. Nie ma więc sensu jej tu opisywać, szczególnie, że nie zrobię tego lepiej od autora, którego artykuł o operacji zdobył wyróżnienie dla artykułu miesiąca.

W sumie resztę recenzji mógłbym zawrzeć w kilku słowach o tym, że jednym z patronów omawianej książki jest nasz serwis, co powinno być dla czytelników gwarancją wysokiej jakości, bo tylko takie materiały staramy się zamieszczać na naszych łamach, a co za tym idzie, patronatem obejmujemy również tylko odpowiednio dobre książki. Byłoby to tym bardziej usprawiedliwione, że fabuła została także już u nas opisana, a dodatkowo opublikowaliśmy obszerny wstęp do książki. Dla tych jednak, którzy nie czytali wspomnianych artykułów przypomnę krótko, że bohaterami są trzej amerykańscy żołnierze, którzy znaleźli się we Francji w czasie jej wyzwalania spod panowania III Rzeszy. Są to: zestrzelony lotnik prowadzący teraz ciemne interesy w okupowanym Paryżu, rabin-kapelan i jednocześnie ojciec poszukujący syna zaginionego w czasie wojny w Europie oraz czarny kierowca uczestniczący w operacji Red Ball Express.

Podążając śladami trójki bohaterów, ich oczami poznajemy wojnę z innej strony niż powszechnie opisywana w książkach. Nie ma tu wielkich bitew, wspaniałych pojedynków całych dywizji i epickich opisów pól bitewnych. Tu wojna jest mała, dotykająca każdego pojedynczego żołnierza osobno. Nie jest także wspaniała, ale raczej przerażająca i nikt nie pali się do bohaterskich czynów, ale raczej martwi się o siebie i co najwyżej kilku najbliższych kolegów z oddziału. Bardziej niż o wroga czy wykonanie zadania bohaterowie martwią się, by przeżyć w największym możliwym spokoju kolejny dzień, realizując osobiste cele.

Autor nie sili się na bardzo rozbudowane opisy wydarzeń, stara się raczej, aby były suche i oszczędne w środki, gdyż taka właśnie jest opisywana przezeń wojna. Nie jest kolorowa, ale raczej szarobura, pokryta błotem i potem ludzi, którzy w niej uczestniczą, a którzy często nie mają na to najmniejszej ochoty, czego wcale nie zamierzają ukrywać.

Ciekawym zabiegiem jest osadzenie fabuły – fikcji literackiej w autentycznych wydarzeniach, które się rozgrywały w opisywanym w książce czasie. Dzięki temu przeżywany nie tylko losy bohaterów, ale i możemy poznać kawałek historii drugiej wojny światowej. Co za tym idzie, prawdziwe historyczne wydarzenia maja wpływ na losy trójki naszych bohaterów, a w tle przewijają się postaci znane z kart podręczników do historii. Fakt, że autor nie jest laikiem w sprawach wojskowości, powoduje, że kiedy jest mowa o sprzęcie, nie natkniemy się na błędy czy nieścisłości, co często zdarza się innym autorom beletrystyki okołowojskowej.

Atutem jest także znajdujący się na końcu książki słowniczek, do którego prowadzą odnośniki w głównej treści powieści, a który objaśnia niektóre sprawy mogące być niezbyt zrozumiałe dla przeciętnego czytelnika. I tak znajdziemy tam szerzej opisane prawdziwe, historyczne zdarzenia opisane w tekście czy choćby wyjaśnienie haniebnej dla Ameryki sprawy, polegającej na tym, że krew pobrana od Murzynów nie mogła być przetaczana białym rannym. Rasizm w tej kwestii osiągnął tak absurdalny poziom, że ciężko ranni biali żołnierze odmawiali przyjęcia krwi pobranej od czarnych, nawet pomimo że na taką samą krew pobraną od białego nieraz musieli długo czekać, co mogło być nawet zagrożeniem dla ich życia. Takich ciekawostek znajdziemy tu więcej.

Moja opinia o „Red Ball Express” jest jak najbardziej pozytywna nie dlatego, że jako redaktor Konflikty.pl – patrona medialnego książki – muszę tak pisać, tylko dlatego, że jest to kawał porządnej beletrystyki, który polecam z czystym sumieniem.