W sierpniu 2012 roku ukazała się na polskim rynku praca Richarda L. DiNardo, pierwotnie wydana dwa lata wcześniej w Stanach Zjednoczonych pod tytułem „Breakthrough: The Gorlice–Tarnow Campaign, 1915”. Przekładu, zresztą bardzo udanego, dokonał Jan Szkudliński, a opiekę merytoryczną nad wydaniem sprawował profesor Tomasz Schramm. Polskie wydanie liczy 272 strony, zawiera siedem map i osiemnaście fotografii. Składa się z podziękowań, wstępu, dziewięciu rozdziałów (Tło strategiczne; Decyzje strategiczne i wojna koalicyjna; Siły, plany, przygotowania; Wybijanie wyłomu, 2–5 maja 1915 r.; Zdobycie Przemyśla, 6 maja–6 czerwca 1915 r.; Wyzwolenie Lwowa, 6–24 czerwca 1915 r.; Decyzje i przygotowania, 25 czerwca–13 sierpnia 1915 r.; Podbój Królestwa Polskiego, 13 lipca–31 sierpnia 1915 r.; Ocena), przypisów końcowych, bibliografii i indeksu.
Jeśli w tym momencie zaczynasz zastanawiać się, jak ma się polski podtytuł (Bitwa pod Gorlicami–Tarnowem 1915) do zawartości książki, to dziękuję Ci, Drogi Czytelniku, za uważną lekturę. Z „operacji tarnowsko-gorlickiej”, pod którym to mianem amerykański historyk (bardzo oryginalnie i niezbyt szczęśliwie) rozumie bardzo rozległy w czasie (maj–wrzesień) i terenowo (od Galicji po Królestwo Polskie) ciąg ofensyw, zrobiono „bitwę pod Gorlicami–Tarnowem”. Tymczasem bitwa, czy ściślej samo przełamanie, pod Gorlicami trwało tylko do 5 maja! Uwzględnienie nazwy Tarnowa mogło sugerować, że historyk zajmie się — oprócz głównej siły przełamującej, czyli niemieckiej 11. Armii — także działaniami 4. Armii austro-węgierskiej, w której pasie działania znajdował się Tarnów. Nic z tego! DiNardo zbywa ją kilkoma zdaniami, w których zresztą mija się z prawdą, pisząc, że „[p]o walkach 2 maja 4 armia austro-węgierska przez kolejne dni pozostawała na swych pozycjach, przedłużając jedynie prawe skrzydło w celu osłony 11 Armii”. Jak wynika z załączonego indeksu, nazwa Tarnów pada w książce zaledwie siedem razy, podczas gdy niezwiązany bezpośrednio z jej tematem Tannenberg pojawia się dwanaście razy! Zostawiając na boku kwestię nazewnictwa, warto jeszcze przypomnieć, że niemieccy wojskowi i historycy (a na ich publikacjach bazuje DiNardo) woleli nazywać majową bitwę po prostu bitwą pod Gorlicami, w Rosji zaś przyjęła się nazwa „operacja gorlicka”.
Tytułowe przełamanie pod Gorlicami–Tarnowem to zaledwie dwudziestostronicowy rozdział. Wobec tego, że w kolejnych częściach książki opisy działań armii austro-węgierskich ograniczają się do informacji o wydarzeniach u sąsiadujących związków 4. i 3. Armii, książka ta jest w zasadzie opisem działań 11. Armii niemieckiej (Mackensen) na froncie wschodnim wiosną i latem 1915 roku. Zresztą Czytelnik rozeznany w literaturze tematu dostrzeże niemiecką orientację DiNardo już po przejrzeniu bibliografii: mało w niej pozycji austriackich1, niewiele też rosyjskich2. Bardzo skromnie prezentuje się spis materiałów z wiedeńskiego Archiwum Wojennego (Kriegsarchiv) – jedynie trzy pozycje.
Mam powody, by uważać, że DiNardo zwyczajnie mało wie o działaniach armii austro-węgierskiej. Gdyby orientował się nieco lepiej, nie zdarzyłby mu się także taki lapsus: „Austro-węgierska 4 Armia tymczasem przeprawiła się już całością sił przez San i parła na północny wschód. 18 czerwca padł Tarnogród, Austriacy zaś podeszli pod Tanew, nadal osłaniając lewe skrzydło 11 Armii”. Napisać o całości sił mogła tylko osoba, którą interesowały jednie związki sąsiadujące z 11. Armią. San jest dużo dłuższy a 4. Armia to nie tylko IX i XVII Korpus. To także Korpus XIV i VIII na lewym skrzydle. Tarnogród zajęli Austriacy z IX Korpusu – nie ma więc potrzeby używania żadnego „zaś”, bo zajęli go, zanim podeszli nad Tanew. Lewe skrzydło 4. Armii znalazło się za Sanem dopiero w pierwszych dniach lipca, a cała armia robiła więcej niż tylko osłanianie 11. Armii niemieckiej.
Słabą stroną książki, rzucającą się w oczy już przy kartkowaniu, są mapy. Jest ich niewiele, są bardzo ogólne (bez skali, linii rzek, zróżnicowanych oznaczeń dla miejscowości różnych rozmiarów, nie mówiąc już o ukształtowaniu terenu) i nieprecyzyjne. Większość nie uwzględnia też położenia wojsk rosyjskich. Być może ten poziom ogólności zadowala zachodniego Czytelnika, ale na pewno nie wystarcza w wydaniu polskim. Fragmenty książki (de facto rzadkie), w których podawane są nazwy mniejszych miejscowości, wzgórz i rzek, zmuszają Czytelnika do sięgnięcia po inne, bardziej szczegółowe mapy.
Choć książka przygotowana jest nienagannie pod względem edytorskim, nie obyło się bez wpadek w pisowni nazwisk i nazw miejscowości: szef austro-węgierskiego sztabu generalnego to Franz Conrad von Hötzendorf, a nie Hötzendorff (mylna pisownia spotykana w literaturze zachodniej); dowódcy austro-węgierskiej 12. Dywizji Piechoty i IX Korpusu to odpowiednio Kestřanek i Králiček a nie Kestranek i Kralicek; Staszkówka, nie Staszówka (s. 80), Orzechowce, nie Orzechowice (s. 120), Batycze, nie Batyce (s. 121). Najbardziej zastanawiająca jest jednak pisownia nazwiska dowódcy 3. Armii rosyjskiej: po raz pierwszy pojawia się na stronie 61. jako „R.D. Radko-Dimitriew”, dalej występuje – również z łącznikiem – jako Radko-Dimitriew. Co skłoniło autora/tłumacza/redaktora (?) do takiego zapisu – nie mam pojęcia3…
Wielka szkoda, że ani tłumacz, ani redaktor naukowy nie opatrzyli wzmianek o 100., 20. i 56. pułkach piechoty ze składu 12. Dywizji Piechoty (VI c.k. Korpus, 11. Armia) komentarzami, że były to pułki rekrutujące się z zachodniej Galicji, a więc w większości polskie. Nie sprostowano także (dez-)informacji, że praski 28. Pułk Piechoty przeszedł prawie w całości na stronę rosyjską w kwietniu 1915 roku. Ta „prawie całość” to kilkuset wycieńczonych walkami żołnierzy. Przypis tłumacza na s. 50 zawiera pewną nieścisłość: w Austro-Węgrzech pułki były co do zasady czterobatalionowe; trzy bataliony posiadały pułki obron krajowych. W swoim przypisie na stronie 111, redaktor naukowy niecelnie typuje obiekt, który w niemieckiej literaturze określano zamkiem. Chodzi o pałac Siemieńskich w Pawłosiowie, niedaleko wzgórza 264, które DiNardo wymienia w tym samym zdaniu co kłopotliwy zamek4.
Bardzo dobrym pomysłem było przedstawienie stopni wojskowych wyższych oficerów w języku niemieckim. Dylematy związane z tłumaczeniem czy też dopasowaniem polskiego odpowiednika pojawiają się, już gdy zajmujemy się jedną armią, austro-węgierską czy niemiecką, a co dopiero gdy obiema na raz. Niestety, kilka razy w tekście spotykamy się z niekonsekwencją (np. kuriozalny „generał porucznik” na s. 186 i „generał pułkownik” na s. 19).
Jedno ze zdjęć, którymi opatrzono książkę, pochodzi z polskiego Narodowego Archiwum Cyfrowego5. Wydawca przejął je z „dobrodziejstwem komentarza”, nie zastanawiając się zapewne, dlaczego wszyscy żołnierze w czasie bitwy (jak głosi komentarz) trzymają głowy tak wysoko (chociażby amunicyjny po lewej). No i argument koronny – wzgórze na fotografii jest jakieś wyższe niż Pustki koło Gorlic… Pod inną zaś fotografią widnieje informacja, jakoby przedstawiała kozaków patrolujących Przemyśl. I raczej są to kozacy, ale na pewno nie w Przemyślu.
Rozczarują się poszukiwacze szczegółowych opisów starć – omawiana książka to synteza o małym poziomie szczegółowości, choć chwilami Autor zmienia perspektywę i korzystając z monografii jednostek, wspomina o szeregowych żołnierzach, ich życiu i dokonaniach. Pozytywną stroną książki jest na pewno udany i obszerny opis stosunków niemieckiego szefa sztabu generalnego Falkenhayna z jego odpowiednikiem, Franzem Conradem von Hötzendorf, i całkiem interesujące podsumowanie (rozdział „Ocena”). Płytkie analizy nie odpowiadają jednak bardzo ambitnym założeniom nakreślonym we wstępie.
Choć to ewidentnie książka pisana z myślą o Czytelniku, który lepiej zna front zachodni I wojny światowej, jest dla niej miejsce na polskim rynku. W popularnej książce „Wojna galicyjska”6 Juliusz Bator bardzo ogólnie omawia działania w Galicji Środkowej i Wschodniej i kończy narrację na wyzwoleniu Lwowa. Jednakże wobec tego, jak skrótowo DiNardo omówił samą bitwę pod Gorlicami, wciąż aktualne będzie odesłanie Czytelnika także do książki Michała Klimeckiego „Gorlice 1915”8, choć podobnie jak amerykański uczony, Klimecki koncentruje się na 11. Armii. Dużo światła na działania jej lewoskrzydłowej sąsiadki rzucił referat Tomasza Woźnego, wygłoszony na międzynarodowej konferencji naukowej „Front Wschodni Wielkiej Wojny 1914–1918” w Krakowie7. Szczegółowych informacji o walkach o wzgórze Pustki dostarczy klasyczna już pozycja Franciszka Latinika „Żołnierz polski pod Gorlicami 1915: działalność 100 Pułku Ziemi Cieszyńskiej”8. Najwyższym poziomem szczegółowości cechują się artykuły publikowane w niskonakładowych materiałach pokonferencyjnych „Znaki pamięci”9.
I jeszcze jedna, bardzo ogólna uwaga. Skoro to książka kierowana do szerokiego grona polskich odbiorców, czy nie powinna była zostać opatrzona chociażby dodatkiem zwracającym uwagę na udział Polaków w opisywanych wydarzeniach? Wszak nie były to działania zupełnie obcych wojsk rozgrywające się na ziemiach polskich. A takie właśnie wrażenie może odnieść osoba słabiej zorientowana. Nie od rzeczy byłoby również wspomnieć o tak malowniczych jak licznych cmentarzach wojennych, których w samej Galicji Zachodniej jest ponad czterysta.
Przypisy
1. W zasadzie tylko „Österreich-Ungarns letzter Krieg” i „Aus meiner Dienstzeit” Conrada (tu zastanawiająca informacja: „wyd. 6”, choć było tylko jedno…).
2. Znalazłem cztery pozycje autorstwa Rosjan. Są to tłumaczenia na język niemiecki i angielski.
3. Por. chociażby artykuł w bułgarskiej Wikipedii (http://bg.wikipedia.org/wiki/Радко_Димитриев [dostęp 15.09.2012] – tam: Радко Русков Димитриев).
4. T. von Bose, „Das Kaiser Alexander Garde-Grenedier-Regiment Nr. 1 im Weltkriege 1914-1918“. Thüringen 1932, Skizze 11.
5. http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/55925/32617ad4730550ac12fc72be8fee4cb3/ [dostęp 16.09.2012].
6. J. Bator, „Działania armii austro-węgierskiej na froncie północnym (galicyjskim) w latach 1914–1915”, dwa wydania.
7. Tomasz Woźny, „Działania 4. Armii austro-węgierskiej w czasie bitwy gorlickiej”. Referat wygłoszony 10.05.2012 na międzynarodowej konferencji naukowej „Front Wschodni Wielkiej Wojny 1914–1918” w Krakowie. Ukaże się drukiem w tomie materiałów pokonferencyjnych.
8. M. Klimecki, „Gorlice 1915”, dwa wydania.
9. F. K. Latinik, „Żołnierz polski pod Gorlicami 1915: działalność 100 Pułku Ziemi Cieszyńskiej”. Przemyśl 1923. Dostępna w PBC: http://www.pbc.rzeszow.pl/dlibra/docmetadata?id=2578.[dostęp 16.09.2012].
10. Dotychczas odbyło się pięć edycji konferencji i wydano cztery zeszyty materiałów. Więcej: http://www.cruxgaliciae.org/ [dostęp: 16.09.2012].