Gdy latem 1940 roku RAF stawiał czoła hitlerowskiej Luftwaffe, w jego szeregach walczyli Polacy, Czesi i przedstawiciele innych państw zniewolonych przez nazistowskie Niemcy. Tymczasem Stany Zjednoczone stały z boku i czekały. Niektórzy obywatele tego państwa nie chcieli jednak czekać z założonymi rękami i wstępowali w szeregi brytyjskiego lotnictwa, nie bacząc na surowe konsekwencje grożące im za to w ojczyźnie. Niektórzy trafiali zresztą do RAF-u niejako z drugiej ręki, gdyż wyruszali w podróż przez Atlantyk, aby wspomóc Finlandię w walce z Sowietami, a gdy to się nie udało, bo przybyli za późno – dopiero wtedy zwracali oczy ku Wyspom Brytyjskim.

Pierwszym z nich – pierwszym w ogóle Amerykaninem, który wstąpił do RAF-u – był William Meade Lindsley Fiske III, przez bliskich zwany Billym, jeden z najwybitniejszych amerykańskich sportowców dwudziestolecia międzywojennego, dwukrotny złoty medalista z zimowych igrzysk w St. Moritz i Lake Placid.

Billy przyszedł na świat 4 czerwca 1911 roku na nowojorskim Brooklynie. Jego ojciec, William Fiske junior, był znanym bankierem i choć nie zaliczał się do czołówki najbogatszych Amerykanów, łatwo zgadnąć, jak bardzo ułatwiony start w dorosłe życie i karierę sportową miał młody Billy. Dzieciństwo spędził najpierw w Chicago, następnie zaś w Paryżu, skąd zwykł jeździć na zimowe ferie do St. Moritz, gdzie zaraził się pasją do narciarstwa i saneczkarstwa. Studia ukończył w Cambridge, na kierunkach ekonomia i historia, już jako mistrz olimpijski.

1928

Do reprezentacji Stanów Zjednoczonych na zimowe igrzyska w tak dobrze mu znanym St. Moritz trafił w wieku niespełna siedemnastu lat. Został członkiem piątki bobslejowej, która z czasem dwóch przejazdów 3:20,5 – zaledwie pół sekundy przed drugą obsadą amerykańską – wywalczyła pierwsze miejsce1. Po dziś dzień rywalizacja na torze St. Moritz-Celerina uznawana jest za jeden z najlepszych, jeśli nie w ogóle najlepszy olimpijski finał w tej dyscyplinie. A o poziomie amatorstwa (nie mylić z amatorszczyzną) na igrzyskach najlepiej świadczy fakt, że z pięciu członków ekipy Fiske’a aż trzech (Mason, Parke i Tucker) zostało przyjętych, bo odpowiedzieli na stosowne ogłoszenie w New York Herald Tribune; nie mieli absolutnie żadnego doświadczenia w jeździe bobslejem, Mason po igrzyskach już nigdy nie wsiadł do takiego pojazdu – który zresztą bardziej przypominał sanki niż współczesne bobsleje – a jednak trzy tygodnie ćwiczeń wystarczyły. W tym oryginalnym gronie Billy Fiske 18 lutego 1928 roku przeszedł do historii jako najmłodszy złoty medalista zimowych igrzysk olimpijskich. Rekord ten odebrał mu dopiero fiński skoczek narciarski Toni Nieminen, który 14 lutego 1992 roku wygrał drużynowy konkurs skoków na igrzyskach w Albertville.

Fleet Model 2. Samolot tego typu był pierwszą maszyną latającą Billy’ego Fiske’a.. Ad Meskens, na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0

Fleet Model 2. Samolot tego typu był pierwszą maszyną latającą Billy’ego Fiske’a.
(fot. Ad Meskens na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0)

Alex Kershaw w książce „Tak niewielu” przytacza za Budem Greenspanem następującą anegdotę: „Billy, który zawsze był dość ekstrawaganckim młodzieńcem, nazwał swoje sanki Szatan i polecił swojej załodze ubrać się w żółte swetry z golfem. Kilka dni przed rozpoczęciem rywalizacji Fiske dorzucił jeszcze jeden smaczek. Każdy z członków załogi pojawił się na treningu z przyszytą na plecach jedną literą, które razem tworzyły napis SATAN. Członkowie Amerykańskiego Komitetu Olimpijskiego nie mogli tego zdzierżyć. Gdy zagrożono teamowi dyskwalifikacją, Billy zgodził się włożyć oficjalny strój amerykańskiej reprezentacji olimpijskiej i przemianował sanki na USA II2.

1932

Igrzyska olimpijskie roku 1932 rozgrywano w Los Angeles (letnie) i Lake Placid, gdzie wrócić miały 48 lat później. W bobslejach zamiast piątek startowały czwórki, a w obsadzie obok Fiske’a utrzymał się tylko 45-letni już Clifford Grey, skądinąd Anglik i również fascynująca postać.

Ceremonii otwarcia przewodził gubernator stanu Nowy Jork, znany nam skądinąd Franklin Delano Roosevelt, a Billy’emu Fiske’owi przypadła zaszczytna funkcja chorążego. Wkrótce dowiódł, że był to wybór ze wszech miar słuszny. Nie tylko obronił złoto sprzed czterech lat (jego czwórka wyprzedziła faworyzowaną drugą obsadę amerykańską Henry’ego Homburgera o 2,02 sekundy), ale i wykazał się postawą niespotykaną we współczesnym sporcie. A było to tak.

Tor bobslejowy w Lake Placid uchodził wówczas za najszybszy na świecie. A tym samym najbardziej niebezpieczny. I faktycznie, na krótko przed rozpoczęciem rywalizacji wypadkom uległy oba niemieckie bobsleje – „wyleciały z toru i pofrunęły do lasu”3. Jednym z kontuzjowanych w tym wypadku zawodników był przyjaciel Fiske’a, ówczesny mistrz świata Werner Zahn, który złamał rękę. Co zrobił w tej sytuacji Billy? Przede wszystkim dostarczył Niemcom części zamiennych, by mogli naprawić swoje bobsleje, a jakby tego było mało, ponoć zwerbował także do ich obsad czterech Amerykanów w miejsce kontuzjowanych olimpijczyków – i to niemieckiego pochodzenia, by mogli się dogadać ze sportowcami, którzy wyszli cało z wypadku. Niemiecka czwórka zajęła trzecie miejsce, za dwiema obsadami gospodarzy.

Następne cztery lata minęły Fiske’owi na używaniu życia. Oprócz wspomnianych studiów zajmował się też brylowaniem w światku Hollywoodu (współprodukował film White Heat) i nawiązywaniem bliższych znajomości z pięknymi kobietami (podobno romansował z odtwórczynią głównej roli w White Heat, Virginią Cherrill, podówczas narzeczoną słynnego Cary’ego Granta), co ułatwiały mu nie tylko pieniądze, ale też uroda i sława mistrza sportu. Przede wszystkim jednak zajmował się nauką pilotażu, do czego zainspirował go inny film, China Clipper (polski tytuł: Orzeł leci do Chin) z Humphreyem Bogartem w roli głównej. Wraz z Billym na kurs pilotażu zapisał się urodzony w Natalu Charles Patrick Green, który również został pilotem myśliwskim i dosłużył się na wojnie Distinguished Service Order i Distinguished Flying Cross. Ich pierwszym samolotem był leciwy dwupłatowiec Fleet Model 2 numer NC792V.

1936

Rok 1936 był rokiem igrzysk olimpijskich w hitlerowskich Niemczech – w Berlinie i Garmisch-Partenkirchen. Fiske pasjonował się już wówczas bardziej ekstremalnym sportem – skeletonem, który dostarczał zawodnikom znacznie większe dawki adrenaliny i w którym zdobył mistrzostwo słynnego toru Cresta w St. Moritz – ale wszyscy oczekiwali, że w Niemczech po raz trzeci z rzędu zdobędzie złoto w czwórkach bobslejowych. Billy jednak… zrezygnował ze startu w igrzyskach.

Nie mamy stuprocentowej pewności co do przyczyn tej decyzji, ale wszystko wskazuje, że miała podstawy polityczne. W gronie prywatnym nie ukrywał niechęci, wręcz nienawiści do Adolfa Hitlera. Według innego amerykańskiego medalisty z Lake Placid, Irrivnga Jafeego (złoto w łyżwiarstwie szybkim na 5000 i 10.000 metrów), już w 1932, po igrzyskach, Fiske miał oznajmić, że amerykańskie igrzyska były ostatnimi w jego karierze, gdyż „nie chciał rywalizować przed Hitlerem”4. Relacja ta może budzić pewne wątpliwości, gdyż Hitler dopiero rozpoczynał swój marsz po władzę (wiosną 1932 roku przegrał z Hindenburgiem wybory prezydenckie), ale nie jest osobliwie niewiarygodna. Fiske był wszakże niemal Europejczykiem, z pewnością orientował się w realiach polityki na Starym Kontynencie, można więc sobie wyobrazić, że przewidział, kto stanie na czele państwa niemieckiego w ciągu nadchodzących czterech lat.

Grób Billy’ego Fiske’a. Marker23, via Wikimedia Commons

Grób Billy’ego Fiske’a.
(fot. Marker23, via Wikimedia Commons)

Porzuciwszy bobsleje, Billy z większą werwą poświęcił się skeletonowi i stał się jednym z najlepszych zawodników, jakich w tamtym czasie gościła Cresta. Nie zaniedbywał również wyższych sfer towarzyskich, spotkał między innymi przyszłego amerykańskiego prezydenta Johna Kennedy’ego, nawiązał również przyjaźń z grupką młodych Anglików – sportowców, ale i pilotów wchodzących w skład 601. Eskadry Royal Auxiliary Air Force County of London, założonej przez młodych arystokratów w 1925 roku i zwanej „eskadrą milionerów”. Należy w tym miejscu z całą mocą podkreślić, że decyzja o wstąpieniu do RAF-u nie była skutkiem impulsu. Wręcz przeciwnie, już w tamtym okresie Fiske złożył podanie o przyjęcie do 601. Eskadry w charakterze pilota rezerwowego, otrzymał jednak stanowczą, choć uprzejmą odmowę. Wrócił więc do ojczyzny i zatrudnił się w firmie maklerskiej ojca.

W grudniu 1937 roku Billy poznał w St. Moritz Rose Bingham, zapaloną narciarkę, do niedawna żonę Charlesa Greville’a, hrabiego Warwick, z którym miała syna Davida i którego porzuciła, by spróbować sił jako aktorka w Hollywood. Ślub Fiske’a i Bingham, który odbył się 8 września 1938 roku w Maidenhead, okazał się wielkim wydarzeniem towarzyskim, które uświetnili obecnością między innymi jego znajomi piloci-milionerzy, w tym późniejszy as myśliwski Gordon Cleaver i Roger Bushell, inspirator słynnej ucieczki ze Stalag Luft III.

Lecz ani stabilna praca, ani małżeństwo nie sprawiły, iż marzenie o lataniu – lataniu bojowym w barwach RAF-u – opuściło jego głowę. Au contraire, postanowił, że będzie się podawał za Kanadyjczyka („Departament Stanu ogłosił, że w razie wybuchu wojny francuskie i brytyjskie wizy w amerykańskich paszportach stracą ważność”5) i 1 września 1939 roku wyruszył w rejs z Nowego Jorku do Suthampton. Gdy dotarł na miejsce, Wielka Brytania była już w stanie wojny.

1940

Znajomości Fiske’a zrobiły swoje. Dzięki koledze-saneczkarzowi Billy spotkał się z podpułkownikiem Williamem Elliottem, weteranem I wojny światowej odznaczonym Distinguished Flying Cross, teraz już członka gabinetu wojennego. Udawanie Kanadyjczyka najwyraźniej przyszło mu dość łatwo, bo już 18 września wstąpił do RAF-u i trafił do No. 10 Elementary Flying Training School w bazie RAF Yatesbury.

Szkolił się tam w iście międzynarodowym gronie, między innymi w towarzystwie Nowozelandczyków i Kanadyjczyków (któregoś dnia jeden z nich o mało co zderzyłby się z nim w locie), i szybko zdobył wśród nich posłuch. W gruncie rzeczy zdobył pozycję nieformalnego przywódcy. Wszystko szłoby doskonale, gdyby nie to, że zima mocno opóźniła szkolenie i odznakę pilota Fiske zdobył dopiero w kwietniu 1940 roku. Trzy miesiące później, gdy na dobrze rozpoczynała się lotnicza bitwa o Wielką Brytanię, przyjęto go w randze „tymczasowego podporucznika” do wspomnianej 601. Eskadry Royal Auxiliary Air Force County of London.

Model myśliwca Hawker Hurricane, którym latał Billy Fiske w sierpniu 1940 roku. Jest to jedna z dwóch jego maszyn w tamtym okresie, został zestrzelony w samolocie numer P3358 UF-H (autor modelu: Timothy Smith).

Model myśliwca Hawker Hurricane, którym latał Billy Fiske w sierpniu 1940 roku. Jest to jedna z dwóch jego maszyn w tamtym okresie, został zestrzelony w samolocie numer P3358 UF-H (autor modelu: Timothy Smith).

Mało jednak brakowało, by Fiske nigdy nie odbył żadnego lotu bojowego. Brytyjczycy poniewczasie zrozumieli, że w osobie wybitnego amerykańskiego olimpijczyka trafił im się klejnot. Klejnot, którego prawdziwa wartość ujawni się nie w starciach z Luftwaffe, ale w dyplomacji. Oto bowiem Fiske’owi zaproponowano odbycie tournée po Stanach Zjednoczonych, by zyskiwał poparcie dla Wielkiej Brytanii wśród rodaków, którzy nie wierzyli w sens czy słuszność angażowania się w wojnę przeciwko Niemcom. Billy nie mógł się zgodzić. Gdyby jako oficer Królewskich Sił Powietrznych wrócił do Stanów, trafiłby do więzienia za działanie sprzeczne z ustawami o neutralności. Prostolinijna odmowa mogłaby jednak złamać jego karierę w RAF-ie. Zdołał więc przekonać ministra lotnictwa sir Archibalda Sinclaira, że jeśli miałby koniecznie jechać do ojczyzny jako propagandzista, lepszy wynik osiągnie jako doświadczony pilot myśliwski z kilkoma zestrzeleniami na koncie. Fiske trafił więc do Tangmere, gdzie stacjonowała 601. Eskadra, i zamieszkał tam w domku wraz z Rose, która wyraźnie postanowiła być troskliwą i wyrozumiałą żoną dla męża dobrowolnie ryzykującego życie dla Wielkiej Brytanii. 20 lipca 1940 roku Fiske odbył swe pierwsze dwa loty bojowe – choć jedynie zwiadowcze – w Hawkerze Hurricanie.

Kolejne dni były dla niego słodko-gorzkie. Ogarniała go frustracja wywołana bezczynnością – choć odbywał regularne loty, ani razu nie nawiązał kontaktu bojowego z niemieckimi samolotami – ale zarazem z pewnością odczuwał ulgę, gdyż zdołał przezwyciężyć nieufność, z jaką początkowo się spotykał. Ba, dowodzący eskadrą Archibald Hope uznał, że Billy „ma wszelkie zadatki na asa”6. Poza tym, jak wszyscy inny piloci z „eskadry milionerów”, korzystał z życia (i z zielonego Bentleya). Któregoś dnia postanowił nawet zrobić żonie osobliwy prezent. Wczesnym rankiem Rose i jej matkę – która przeprowadziła się do Tangmere – obudził warkot silników lotniczych nisko nad dachem ich domu. Żona Billy’ego nie okazała jednak zainteresowania i wróciła spać. „Godzinę później zadzwonił telefon. Odebrała Rose. «Może cię to nie interesuje, ale przed chwilą mieliśmy nieprawdopodobną bitwę nad Kanałem», powiedział Billy ze złością. «Jeden ze szkopów, ciężko poturbowany, bez amunicji, leciał nad Tangmere, żeby wylądować przymusowo. Przyczepiam się do niego z boku, robię, co tylko mogę, żeby zepchnąć go osiem kilometrów z kursu i naprowadzić nad dom, żebyś mogła sobie popatrzeć, a tobie nawet się nie chce wyjść z łóżka»”7. Była to jedna z ich nielicznych kłótni.

Wielki dzień nadszedł 11 sierpnia 1940 roku. O godzinie dziesiątej dwadzieścia pięć 601. Eskadrę poderwano na przechwycenie niemieckiej wyprawy. Łącznie siedem eskadr ruszyło do walki z ponoć aż pięciuset wrogimi myśliwcami i bombowcami. Kwadrans później w polu widzenia lotników z Sześćset Pierwszej zjawiły się Messerschmitty Bf 110. W ostatniej chwili prowadzący Willie Rhodes-Moorehouse musiał zawrócić do bazy z powodu kłopotów z silnikiem i wyszło na to, że gdy „Milionerzy” ruszyli do ataku, na czele leciał Billy Fiske. Zaraz w powietrzu wywiązała się typowa kotłowanina, gdyż do walki włączyły się również Bf 109. w tym zamieszaniu Fiske zdołał wejść na ogon jednego z Bf 110. Wycelował, wcisnął przycisk spustu elektrycznego i pociski z ośmiu karabinów maszynowych Browning kalibru 7,7 milimetra wbiły się w skrzydła Messerschmitta. Jeden z silników stanął w płomieniach i Niemiec zaraz runął w dół. Fiske’owi nie zaliczono jednak zestrzelenia, gdyż ani on, ani nikt inny nie mógł poświadczyć, że nieprzyjacielska maszyna faktycznie uderzyła w ziemię czy w wodę. Ostatecznie na jego konto trafiło zestrzelenie prawdopodobne.

Dwa dni później, 13 sierpnia, nadszedł Adlertag, „Dzień Orła”, początek ostatecznej – jak zapewniał Hermann Göring – rozprawy z Royal Air Force. Za kwadrans jedenasta eskadra Fiske’a spotkała się w powietrzu z Kampfgeschwader 54 Totenkopf. Billy zaatakował tym razem kolejno aż trzy Junkersy 88, z których jednego zaliczono mu jako prawdopodobne strącenie, drugiego zaś – jako samolot uszkodzony. Fiske wrócił do Tangmere po nową porcję amunicji i przed południem znów był w powietrzu. Tym razem jednak trafiła kosa na kamień – w ataku na Bf 110 lecącym w Abwehrkreis (kręgu obronnym) jego Hurricane otrzymał postrzał w skrzydło, który unieruchomił lotkę. Pilotując myśliwiec o ograniczonej zwrotności, Fiske musiał wracać do bazy i tego dnia nie wziął już udziału w walkach.

Witraż w kościele w Boxgrove upamiętniający Billy’ego Fiske’a. Marker23, via Wikimedia Commons

Witraż w kościele w Boxgrove upamiętniający Billy’ego Fiske’a
(fot. Marker23, via Wikimedia Commons)

15 sierpnia – który Luftwaffe miała niebawem nazwać „Czarnym Czwartkiem” – 601. Eskadrę poderwano o jedenastej. Choć „milionerzy” zaliczyli kilka strąceń, stracili też jednego pilota, wspomnianego Gordona Cleavera, który został ranny w oczy i mimo że odzyskał wzrok, do latania już nigdy nie wrócił. Tymczasem niezrażony klęską Göring rzucił nazajutrz Luftwaffe do kolejnego ataku. Na jeden z celów wybrano bazę Tangmere.

O wpół do pierwszej Hurricane’y Sześćset Pierwszej ruszyły na spotkanie formacji bombowców nurkujących Ju 87 ze Sturzkampfgeschwader 2 Immelmann. W założeniu mieli walczyć z eskortą myśliwską, ale eskorty… nie było. Archibald Hope zwrócił się do kontrolerów z prośbą o pozwolenie na walkę z bombowcami, ale zanim panowie doszli do jakiegokolwiek porozumienia, Junkersy już pędziły ku ziemi, a na Tangmere zaczęły spadać bomby. Fiske i jego koledzy nie zdołali udaremnić ataku na bazę, jedyne, co im pozostało, to pomścić zabitych i rannych.

Fiske prawdopodobnie otworzył ogień do Ju 87, ale tylny strzelec tym razem okazał się lepszy. Któryś pocisk wbił się w zbiornik paliwa między silnikiem a kokpitem. Hurricane’a ogarnęły płomienie. Choć Billy dostał z ziemi polecenie, by skakać, postanowił sprowadzić maszynę na ziemię. Kilka minut później, płonąc żywcem, Billy Fiske wylądował w Tangmere.

Śmierć w ogniu była wówczas najgorszym koszmarem lotnika. Wielu pilotów zabierało w powietrze pistolety, by móc popełnić samobójstwo, gdyby nie mogli się wydostać z płonącego samolotu. Nie wiadomo, co Billy Fiske myślał i czuł – poza niewyobrażalnym bólem – w tamtych chwilach. Sięgnijmy więc do wspomnień innego młodego lotnika, Geoffreya Page’a, którego zestrzelono zaledwie cztery dni wcześniej w niemal identycznych okolicznościach. W swej autobiografii Page zawarł bodaj najbardziej sugestywny i wzruszający opis tych chwil.

Nawała ognia z formacji bombowców zbliżała się, a ja desperacko ścigałem się z czasem, by zniszczyć, nim sam zostanę zniszczony.
Pierwszy huk zaskoczył mnie. Przez ułamek sekundy nie wierzyłem, że mnie trafiono. Kolejne dwa huki nastąpiły od razu potem i jakby wskutek jakichś czarów w moim prawym skrzydle nagle pojawiła się wielka dziura.
Zaskoczenie szybko zmieniło się w strach, a kiedy instynkt przetrwania przejmował kontrolę, eksplodował zbiornik paliwa za silnikiem i kokpit zmienił się w piekło. Strach zmienił się w ślepe przerażenie, a po chwili w przepełnioną cierpieniem zgrozę. Naga skóra na moich dłoniach ściskających przepustnicę i drążek sterowy zwijała się niczym palony pergamin w temperaturze rodem z pieca hutniczego. Krzycząc ile sił w płucach, odchyliłem głowę, by oddalić ją od palącego żaru. Udręczona prawa ręka odruchowo szukała bolca zabezpieczającego uprząż.
„Dobry Boże, ratuj mnie… Ratuj mnie, dobry Boże”, łkałem
8.

Page miał szczęście, udało mu się wyskoczyć z samolotu, a choć wylądował w wodzie, został – bliski śmierci – wyłowiony i dzięki staraniom lekarzy z Queen Victoria Hospital, zwłaszcza pioniera pourazowej chirurgii plastycznej, sir Archibalda McIndoego, który ocalił dziesiątki poparzonych lotników, nie tylko przeżył, ale i wrócił do latania i w niezłym zdrowiu dożył 2000 roku.

Billy Fiske również przeżył lądowanie, mimo ciężko poparzonych dłoni, praktycznie spalonych stóp i innych oparzeń. Nie stracił przytomności. Podano mu morfinę i niezwłocznie odwieziono do szpitala w Chichesterze, gdyż ambulatorium w Tangmere dopiero co zniszczyły niemieckie bomby. Prawdopodobnie wraz z nim w karetce jechała Rose. Sam myśliwiec zaś, o dziwo, nie spłonął.

W szpitalu młody, wysportowany organizm Fiske’a z początku zaskakująco dobrze radził sobie z obrażeniami, które innego człowieka mogłyby od razu zabić. Lekarze musieli amputować mu nogi poniżej kolan, ale samo w sobie nie było to aż takie straszne. Skoro Douglas Bader mógł bez obu nóg zostać asem myśliwskim i duszą towarzystwa na wszystkich potańcówkach, to i Fiske dałby radę. Niestety wstrząs oparzeniowy okazał się zbyt wielkim wyzwaniem dla ciała Billy’ego. Lekarze walczyli o jego życie cała noc, ale wczesnym rankiem 17 sierpnia walka ta zakończyła się klęską.

Pogrzeb odbył się trzy dni później we wsi Boxgrove pod Chichesterem. Trumnę niesioną przez kolegów z eskadry udekorowano flagami Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W kondukcie szła oczywiście Rose, a także jej matka, która sama straciła męża w pierwszej wojnie światowej, gdy Rose była jeszcze niemowlęciem. Billy’ego złożono do grobu umieszczonego jak najbliżej Tangmere, z nagrobkiem zwróconym w stronę bazy. Wieść o śmierci dwukrotnego mistrza olimpijskiego obiegła cały świat. Plotka głosi, że jeden z wieńców pogrzebowych był od samego Winstona Churchilla.

William Meade Lindsley Fiske III był drugim – po Jimmym Davisie z 79. Eskadry, który jednak od młodych lat wychowywał się w Walii i w dokumentach figurował jako Brytyjczyk – amerykańskim lotnikiem poległym w II wojnie światowej.

Przypisy

1. Polska piątka zajęła 17. miejsce ze stratą 11,1 sekundy.

2. Alex Kershaw. Tak niewielu. Tłum. Anna Sak. Znak, 2008. S. 69.

3. Alex Blanton za: Alex Kershaw, op. cit., s. 76.

4. Za: Alex Kershaw, op. cit., s. 77.

5. Alex Kershaw, op. cit., s. 78.

6. Za: Alex Kershaw, op. cit., s. 87.

7. Za: Alex Kershaw, op. cit., s. 140.

8. Geoffrey Page, Shot Down in Flames. Grub Street, 1999. S. 74–75.

Bibliografia:

Andy Bull. The forgotten story of … those magnificent men and their flying bobsled. Guardian.co.uk, 25 lutego 2010. Dostęp: 10 września 2012.
Jeremy Holm. Billy Fiske: Champion of the Ice and Sky. The Athlete Outreach Project. 20 grudnia 2011. Dostęp: 11 września 2012.
Alex Kershaw. Tak niewielu. Tłum. Anna Sak. Znak, 2008.
David Miller. Historia igrzysk olimpijskich i MKOl. Przekład zbiorowy. Rebis, 2012.
Geoffrey Page. Shot Down in Flames. Grub Street, 1999.
D.P. Tidy. Group Captain C.P. Green, DSO, DFC. The South African Military History Society, Dostęp: 10 września 2012.