W dniach 20 i 21 maja na terenie bydgoskich Wojskowych Zakładów Remontowych nr 2 odbyła się kolejna, piąta już, edycja międzynarodowej wystawy Air Fair reklamowanej pod hasłem „wszystko dla lotnictwa”. Łączy ona w sobie przeznaczoną dla profesjonalistów część targową i ogólnodostępną, otwartą dla publiczności imprezę dla wszystkich fanów lotnictwa. W przypadku tegorocznej edycji dniem zamkniętym był piątek, a my wybraliśmy się tam w sobotę, aby przeprowadzić dla Was tę relację.
Teren wystawy podzielono na dwie części: wojskową i cywilną. W tej pierwszej pokazano większość typów samolotów i kilka śmigłowców używanych przez naszą armię. Tak więc mieliśmy MiG-a-29, Su-22, Iskrę, C-130, Skytrucka, SW-4 i Głuszca. Ten ostatni to najnowszy wariant popularnego Sokoła przystosowany do wykonywania zadań CSAR. Może przenosić różnorodne uzbrojenie, a w przedziale desantowym znajduje się wyposażenie medyczne odpowiednie dla ratowania rannych żołnierzy. Główną cechą tego wariantu jest bogate wyposażenie elektroniczne, w tym liczne sensory umieszczone w znajdującej się nad kabiną pilotów kopule systemu TOPLITE. Dodatkową atrakcją była możliwość wejścia do przedziału desantowego tego śmigłowca. Chętni mogli również zasiąść za sterami MiG-a, Suchoja i TS-11. Pierwsze dwa samoloty wystawiono w kilku wariantach, MiG był pokazany z uzbrojeniem powietrze-ziemia i powietrze-powietrze, a Su-22 – w trzech wariantach malowania, w tym całkowicie czarnym kamuflażu.
Obok stały maszyny wycofane z uzbrojenia naszego lotnictwa: Lim-2, MiG-21, MiG-23 i Su-7. Jednak największa moim zdaniem atrakcja wystawy znajdowała się w pobliskim hangarze zakładów remontowych. Był to rozmontowany na części i wybebeszony, znajdujący się w trakcie remontu MiG-29. Był to na prawdę niecodzienny widok, który częściej można spotkać na kanale Discovery przy okazji różnych programów o budowie samolotów.
Wojskową część ekspozycji uzupełniał „obóz” wojsk lądowych gdzie wystawiono PT-91, Rosomaka i inne pojazdy. Oczywiście wszystkich można było dotknąć a w niektórych przypadkach także wejść do środka. Zainteresowani mogli zasięgnąć języka i dowiedzieć się ciekawych rzeczy od któregoś z obecnych tam żołnierzy.
Druga część wystawy skierowana była głownie do profesjonalistów, ale oczywiście cieszyła się także zainteresowaniem zwykłych zwiedzających. Była to część targowa, na której można było zobaczyć różne typy samolotów i śmigłowców – od ultralekkich poprzez spory wybór różnej maści awionetek po odrzutowce biznesowe, z których największym był Bombardier Challenger 850, który można było zwiedzić w środku. Nie muszę chyba dodawać, że natychmiast utworzyła się do niego spora kolejka. Podczas gdy samoloty były wystawione na świeżym powietrzu, w jednym z hangarów urządzono halę targową z boksami kilkudziesięciu firm. Większość z nich była jednak tak specjalistyczna, że poza wyjątkami w postaci takich gigantów jak Sikorsky, Lockheed, BAE Systems czy Aero Vodochody osobom nie związanym na co dzień z lotnictwem, czy to ze względu na pracę, czy choćby latanie rekreacyjnie, niewiele mówiły. Zresztą i tak nie było za bardzo czego oglądać, bo większość nastawionych na pierwszy – zamknięty – dzień targów w sobotę zwijała już stanowiska. Jednak po samym rozmiarze ekspozycji i ilości wystawców widać, jak bardzo jeszcze nasz rynek lotniczy jest słabo rozwinięty. Jesteśmy jeszcze zbyt biednym państwem by na większą skalę bawić się w general aviation.
Jak wszystkie podobne imprezy tak i tę uzupełniały występy muzyczne orkiestry wojskowej i innych zespołów artystycznych oraz bogata oferta handlowo-gastronomiczna.
Imprezę należy zaliczyć do udanych. Przyszło sporo ludzi i wszyscy wyglądali na zadowolonych tym, co zobaczyli. Organizatorom udało się uniknąć także poważniejszych – poza niedostatecznym moim zdaniem oznakowaniem dojazdu – wpadek. Air Fair to dobra okazja do spędzenia kilku godzin na świeżym powietrzu w otoczeniu pięknych samolotów.