27 lipca w gmachu Muzeum Powstania Warszawskiego miałem przyjemność uczestniczyć w arcyciekawym spotkaniu promocyjnym jednej z najbardziej oczekiwanych publikacji historycznych minionych już wakacji. Oprócz ważnych spostrzeżeń i tematów do przemyśleń przedstawionych przez prowadzących spotkanie: zastępcę dyrektora placówki Pawła Ukielskiego i dyrektora Studium Europy Wschodniej UW Jana Malickiego oraz autora i gości wyniosłem ze spotkania dzieło tak bardzo ważne dla pełnej bibliografii powstania warszawskiego.
Premiera miała miejsce u progu obchodów 66. rocznicy tragicznego zrywu warszawiaków. Od samych dni powstania nie cichną dyskusje o roli Stalina i Armii Czerwonej w jego zdławieniu. Z różnych przyczyn jak dotąd nie powstała żadna monografia zajmująca się tym zagadnieniem. Tym goręcej oczekiwano tej, której przygotowania podjął się urodzony w Sowietach historyk.
Profesor Nikołaj Iwanow z dumą podkreśla swój rodowód, niemniej na stałe związał się Polską, gdzie założył rodzinę i podjął pracę naukową. W poglądach daleko mu do stereotypowych wielkoruskich frazesów, a działalność naukową ukierunkował na badanie losów Polaków w ZSRR. „Powstanie Warszawskie widziane z Moskwy” to rzetelne przedstawienie odpowiedzialności Stalina, cynicznie upatrującego korzyści politycznych z przegranej sprawy warszawiaków.
Autor postawił sobie za cel definitywne obalenie tak chętnie przytaczanego przez radzieckich (rosyjskich) historyków, a także oficjalnych dziejopisów PRL kłamstwa o niemożności udzielenia pomocy powstańcom przez siły I Frontu Białoruskiego marszałka Rokossowskiego. Żmudna praca i analiza dokumentów przechowywanych w archiwach rosyjskich umożliwiło odtworzenie w pracy rzeczywistego obrazu intencji „sojusznika naszych sojuszników”.
Rosyjski historyk zachowanie Kremla ocenia twardo: na przeszło dwa miesiące na linii Wisły odżył pakt Ribbentrop–Mołotow. W oparciu o archiwalia udowadnia istnienie planów wyzwolenia polskiej stolicy autorstwa czołowych dowódców sowieckich: marszałków Rokossowskiego i Źukowa. Autor śmiało stwierdza, że koszt zahamowania ofensywy nad Wisłą ponieśli nie tylko bohaterscy Polacy, ale przede wszystkim sam Związek Radziecki, który sukces polityczny okupił stratą blisko sześciuset żołnierzy radzieckich poległych w ofensywie styczniowej. Sporo uwagi autor poświęca kwestii istnienia bezpośredniego rozkazu Stalina o wstrzymaniu ofensywy w Polsce. Chociaż sam podaje w wątpliwość istnienie pisemnego rozkazu, udało mu się dotrzeć do rozkazu dla radzieckiego lotnictwa, jasno zakazującego lotów nad Warszawą.
Z tytułu może wynikać, że badacz koncentruje się jedynie na wydarzeniach czasu powstania. Należy zauważyć, że mimo mylącego tytułu, autor szeroko rozpisuje się o relacjach polsko-radzieckich, od zaborów poczynając, a na budowie polskiego ośrodka władzy w ZSRR kończąc.
Samą książkę podzielono na pięć części, kompleksowo obejmujących pierwsze miesiące II wojny światowej, komunizm i polskość w godzinie próby, zatrzymanie ofensywy sowieckiej w wyniku wydarzeń w Warszawie, reakcje Kremla, operację desantową w drugiej połowie września, pytania o właściwy cel polityczno-wojskowy i analizę współczesnych zapatrywań Rosjan wobec tragedii powstania. Nie mogę nie wspomnieć o interesującej tezie wysuwanej przez Iwanowa – o rozpatrywaniu przez Stalina możliwości „finlandyzacji” Polski, ostatecznie zarzuconej między innymi na wieść o wypadkach warszawskich.
Podczas prezentacji autor przyznał, że książka nie stanowi ostatecznej wykładni przedstawionego problemu. Potwierdził, że celowo postawił odważne tezy, pragnąc zachęcić do dyskusji nad rolą ZSRR w tragedii polskiej stolicy.
Pozwolę sobie przytoczyć kilka błędów, których dopatrzyłem się w czasie lektury. Co jednak ważne, nie wpływają na zasadniczy odbiór. Na stronie 68 przy okazji oceny planu „Burza”, przytoczony został rozkaz Naczelnego Wodza „z sierpnia 1939” – z „Sowietami nie walczyć”; aż dziw, że korekta nie wychwyciła takiego rażącego błędu. Idąc dalej, na stronie 89 natrafiamy na niepoprawne określenie niemieckiej dywizji noszącej imię Hermanna Göringa mianem „dywizji pancernej”, choć z klasyczną tego rodzaju formacją nie miała ona za wiele wspólnego. Niestety parę takich błędów (np. brak konsekwencji przy stosowaniu skrótu ZSRS i nazwy Związek Radziecki) możemy jeszcze znaleźć, co przede wszystkim wystawia negatywną ocenę redaktorom.
To, co może nie spodobać się Czytelnikowi, to brak bibliografii i wykazu skrótów. Jedynie w przypisach znajdujemy informacje o wykorzystanej literaturze. Na szczęście zawarto indeks nazwisk, co bardzo pomaga przy selektywnym wyszukiwaniu informacji. Nie omieszkam wnieść paru uwag odnośnie wydawcy. Oprócz wspomnianych błędów edytorskich zaskoczył mnie fakt, iż tak promowana publikacja pozbawiona została twardej oprawy i wkładki z ilustracjami.
Moim zdaniem „Powstanie Warszawskie widziane z Moskwy” to jedna z najważniejszych książek tego roku. Należy pogratulować autorowi odwagi i wytrwałości w badaniu trudnego tematu wobec i tak dla nie najlepszych relacji polsko-rosyjskich.
Na koniec zacytuję samego Nikołaja Iwanowa, który w krótkim wystąpieniu w MPW podsumował rolę Sowietów w tragedii Warszawy: „Wstrzymanie ofensywy na przedpolach Warszawy ze strategicznego punktu widzenia było absurdalne, dało czas Niemcom na przygotowanie obrony. Pozostawienie powstania warszawskiego bez pomocy dyktowane było tylko i wyłącznie chłodną kalkulacja polityczną”.
Życzę Autorowi, Czytelnikom i sobie, aby ta książka dotarła pod polskie i rosyjskie strzechy.