Wielki humanista Erazm z Rotterdamu powiedział kiedyś, że „wojna jest wspaniała dla każdego, kto jej nie widział”. Miłośnikom historii stricte wojennej często w gąszczu statystyk, opisów, map i sylwetek umyka aspekt tragizmu codziennego życia żołnierza. Stosunkowo niedawno pojawiły się opracowania, które punkt ciężkości przenoszą na przybliżenie Czytelnikom losu zwykłych uczestników, a zarazem współtwórców niezwykłych wydarzeń. Podziwiamy weteranów i ich zasługi, a ponadto staramy się utrwalać pamięć o nich bohaterskich czynach, niemniej często idealizujemy sam konflikt traktując go raczej jako pojedynek dżentelmenów niż brudną walkę o przetrwanie.
Dlaczego o tym piszę? Mogę się pochwalić niemałym doświadczeniem w odkrywaniu burzliwych dziejów naszej planety. I chociaż mam za sobą wiele książek traktujących o wojnie, muszę przyznać, że po większej ilości wzniosłej, patetycznej, iście hagiograficznej literatury wręcz potrzebuję czegoś z przeciwległego bieguna. I właśnie „Dziesięć kawałków o wojnie” przedstawiające tragizm podtytułowego „Rosjanina w Czeczenii” było dla mnie zimnym prysznicem, który wstrząsnął moją wyobraźnią.
Otóż jakiś czas temu otrzymałem „Dziesięć kawałków o wojnie” pióra Arkadija Babczenki. Opowieść przedstawiciela młodego rosyjskiego pokolenia, który na bazie własnych doświadczeń stworzył dzieło wstrząsające Czytelnikiem poprzez silną dawką najczystszego nihilizmu i będące najgłośniejszym wywodem o bezsensowności wojny.
Arkadij Babczenko (urodzony w 1977 roku) to dzisiaj jeden z najbardziej znanych na świecie niezależnych dziennikarzy rosyjskich, redaktor dziennika „Nowaja Gazieta” (tam współpracował z zamordowaną dziennikarką Anną Politkowską), współpracownik magazynu „Isskustwo Wojny” i portalu artofwar.ru zrzeszającego rosyjskich weteranów wojennych. W naszym kraju jego teksty publikowano m.in. w „Gazecie Wyborczej”. Syn inteligenckiej rodziny z Moskwy miał studiować prawo, po czym wieść spokojne i dostatnie życie, lecz w listopadzie 1995 roku, na drugim roku studiów, został powołany do wojska. Po kilku miesiącach szkolenia w jednostce na Uralu trafił pod Kaukaz. Służył w Mozdoku, na zapleczu frontu, potem na krótko w samej Czeczenii. Mimo że oficjalnie panowało zawieszenie broni, wciąż dochodziło do walk.
Tłumaczenia władz o konieczności „zaprowadzenia konstytucyjnego porządku” i „operacji antyterrorystycznej” zupełnie nie trafiały do umysłów żołnierzy, którzy nie widzieli jakiekolwiek powodu wyjaśniającego ich pobyt tam. Po zaprzestaniu walk i demobilizacji autor powrócił na uczelnię i został magistrem prawa, jednak wówczas wybuchła druga wojna czeczeńska, która ponownie, tym razem zupełnie dobrowolnie, pchnęła młodego magistra z powrotem w kamasze. Zagadka irracjonalnej decyzji o powrocie na front tysięcy weteranów pierwszej wojny jest jednym z głównych problemów nurtujących autora, który stara się ją rozwikłać, choć tak naprawdę jest świadomy bezcelowości dociekań.
Dzieło Babczenki nie należy w żadnym wypadku do „standardowych” wspomnień ludzi wojny. Już w przedmowie zostajemy uświadomieni, że „Dziesięć kawałków o wojnie”, mimo iż to bezsprzecznie literatura faktu bez cienia fikcji, nie jest typową autobiografią. Obok szeregu fragmentów czysto autobiograficznych autor przedstawia również kompilacje wydarzeń, które w rzeczywistości dotknęły jego towarzyszy broni lub żołnierzy znanych jedynie z zasłyszanych opowieści. Książkę otwiera dziesięć tytułowych krótkich form o szerokiej gamie ekspresji; część jest wstrząsająca i przerażająca, pozostałe fragmenty zaś nostalgiczne, smutne, wyciszone. Niemniej jednak, na każdej stronie odczujemy totalny bezsens wydarzeń rozgrywających się wokół narratora i zupełne zezwierzęcenie rosyjskiej armii.
Chciałbym na chwilę pozostać wokół tematu unikalnej „specyfiki” armii rosyjskiej. Babczenko jako żołnierz kompanii łączności 429. pułku wojsk zmechanizowanych jest świadkiem i zarazem ofiarą kompletnego zbarbaryzowania rosyjskich sił zbrojnych. Jak się okazuje, to katowanie i pijaństwo jest spoiwem utrzymującym wojsko. Przyznam, że mimo wcześniejszej wiedzy na temat stosunków panujących w armii naszego wschodniego sąsiada, włos się jeżył na głowie przy każdym zdaniu opisującym cierpienia szeregowych młodzieńców, których jedyną winą było to, że byli młodzi, a ich rodziców nie było stać na łapówkę dla komisji poborowej.
Kompletnie nikt nie dba o choćby podstawowe wyszkolenie i przygotowanie bojowe świeżego rekruta. W zamian pod presją permanentnego bicia muszą nauczyć się zdobywać wódkę, papierosy, jedzenie dla „dziadków”, żołnierzy z dłuższym stażem. Bezmiar przemocy i pijaństwa zarówno u szeregowych, jak i kadry oficerskiej jest wręcz nie do wyobrażenia. Picie na umór i bijatyki nie wynikają z żadnych konkretnych powodów – jest to najzwyklejsza norma. Setki słabszych psychicznie nie wytrzymało i kończyło niechlubny „szlak bojowy” samobójstwem.
Na froncie liczy się tylko jedno: przeżyć. Nieważne, za jaką cenę, za jakie niegodziwości, byle tylko przetrwać. Myśl o działaniach bojowych spada na sam koniec hierarchii potrzeb, wróg zaś czasem staje się na moment wspólnikiem, któremu można przehandlować nowiutki sprzęt i broń w zamian na jedzenie i inne produkty. W dalszej perspektywie, przy kompletnie improwizowanych na rozkaz oddalonego o tysiące kilometrów naczelnego dowództwa akcjach bojowych, okazuje się, że bezlitosny i zdeterminowany wróg umiejętnie wykorzystuje kupioną od rosyjskich „sołdatów” broń, a rodzimi szeregowi muszą kompletować sobie rynsztunek z części wyposażenia zabranego poległym kolegom. A największym z przedstawionych fenomenów, a zarazem paradoksów, jest niezwykła więź żołnierza z samą wojną, którą autor określił mianem „najsilniejszego narkotyku na świecie”. I chociaż na pobojowisku wykrzyknie „Bądź przeklęta suko!”, to na kolejne wezwanie Matuszki Rossiji pójdzie po raz kolejny w niszczącą ciało i duszę otchłań.
Moskiewski dziennikarz opisał codzienne trudy życia najniższych, żołnierzy, których nie traktuje się inaczej niż jako bezimienne mięso armatnie. Jak pisze Babczenko, prawdziwe życie szeregowego żołnierza toczy się nie w wirze walki z wrogiem, ale w permanentnym strachu przed własnym przełożonym, na wskroś zdeprawowanym, że już za nic mającym życie własne, a tym bardziej podwładnego.
„Dziesięć kawałków o wojnie” to dzieło realistycznie ukazujące upodlenie człowieka, który stał się niewielkim trybikiem w wielkiej machinie wojennej. Co gorsza, machina jest zupełnie nieprzystosowana do wymogów współczesnego pola walki. Pokolenie Babczenki rzucone pod szczyty Kaukazu nie rozumie sprawy, o jaką walczą i giną. Piętno wojny tragicznie odcisnęło się na ich ciałach i umysłach – już nigdy nie będą tacy sami. Ich głos: „Nie mamy przeszłości, domu, życia, marzeń, nie mamy duszy, strachu, nadziei. Jest tylko śmierć”, jest wyraźnie akcentowany na stronach książki.
Babczenko stawia na pełen realizm – prosty, choć wyraźnie apatyczny styl narracji pozbawiony jest ozdobników literackich. W zamian dostajemy sumienną lekcję życiowego nihilizmu i bezpardonową brutalność cechującą otoczenie. Opowiadania czyta się jednym tchem, zawsze w silnym napięciu emocjonalnym – z każdym zdaniem współczujemy ofiarom i przeklinamy sadystów w żołnierskich uniformach.
Otrzymałem próbną wersję książki, jeszcze przed korektą. Wobec tego warunkowo aspekt techniczny pozwolę sobie pominąć.
Arkadij Babczenko stworzył dzieło nie tyle będące pacyfistycznym protestem wobec zła, które kreuje wojna, lecz doświadczeniami autora ukazującym bezsens prowadzenia wojny niszczącej wszystkich jej uczestników. Wojna, jak narkotyk, fascynuje ludzkość, lecz nieuchronnie prowadzi do upadku człowieka. Ta myśl jest głównym przesłaniem. Moim zdaniem jest to książka wybitna, niemal obowiązkowa, chociaż nie dla wszystkich, zwłaszcza nie dla zbyt wrażliwych. Brutalność przekazu jest jednak niezbędna dla zachowania realizmu. „Dziesięć kawałków o wojnie” polecam każdemu, kto szuka prawdziwego oblicza czeczeńskiego konfliktu, ale nie tylko.
seria: Terra incognita
tytuł oryginału: Alkhan-yurt
język oryginału: rosyjski
liczba stron: 320
miejsce wydania: Warszawa
rok wydania: 2009
oprawa: miękka ze skrzydełkami
wymiary: 140 x 200 mm
ISBN: 978-83-7414-567-1